...brałam ślub w kwietniu na Wielkanoc...wydawało się, że wiosna - nawet płaszczyk wiosenny przygotowałam, ale aura zrobiła nam psikusa i mieliśmy - zimę...zamiast lekkiego płaszczyka musiałam na sukienkę założyć zimowe palto...
Kościół od domu weselnego był blisko, szliśmy pieszo...
ja nie mogłam wybrać innego terminu...taki pasował rodzinie / nie rodzicom, bo to było w szczecińskim - mamusi już nie miałam, a Tatuś nie przyjechał na mój ślub...była tylko Mamusia męża/...
niby wesoło, bo ślub, Wielkanoc, a jednak smutno...nie umiałam pogodzić się z brakiem Rodziców...rodzeństwo moje i męża było...
tak sobie myślę, że termin ślubu nie odgrywa w życiu żadnego większego znaczenia - liczy się, co po......