2 sierpnia 2009 08:42 | ID: 39798
26 sierpnia 2013 12:10 | ID: 1007310
Starszy syn jest w związku z "synową" ponad 10 lat a mieszkają około 6 razem - zaręczeni są od 4 lat... i jak na razie o ślubie nic nie słychać...
Młodszy z dziewczyną mieszka już drugi rok i jak na razie to rozpoczęli go od kupowania najpotrzebniejszych urządzeń - odkurzacz, pralka, TV, sofa, krzesła do biurka i drobiazgi... Oboje już pracują to mam nadzieje, że nie będą ze ślubem czekali, jak starszy nasz syn... Ale to czas pokaże... Są ze sobą już ponad 6 lat...
To podobnie jak u nas Jesteśmy ze sobą prawie 8lat Mieszkamy razem od 4. Tylko to nie jest na próbę Może kiedyś podejmiemy decyzję o ślubie, ale nie wiadomo.
w pażdzierniku bedzie 9 lat jak jesteśmy razem, w listopadzie minie 8 lat jak mieszkamy razem, a we wrzesniu 5 lat odkąd wziismy ślub
26 sierpnia 2013 12:25 | ID: 1007329
Ja mieszkam ze swoim narzeczonym i nie wyobrażam sobie jakby miało być inaczej. Dopiero wspólne mieszkanie daje obraz tego drugiego człowieka. Tak wiele spraw wychodzi we wspólnym życiu, że moim zdaniem trzeba tego spróbować. A druga sprawa to mieszkanie razem jest o wiele łatwiejsze, nawet planowanie ślubu, wesela itp. Ma się obok siebie tą druga osobę, nie trzeba się umawiać na spotkania, jeździć po siebie itp. Oszczędza się czas i pieniądze:)
26 sierpnia 2013 13:45 | ID: 1007353
Dobre to jest!
26 sierpnia 2013 13:53 | ID: 1007358
brat mojej koleżanki mieszkał z dziewczyną 2 lata przed ślubem . Było super , jednak pół roku po ślubie / z wielkiej miłości podobno / rsię rozstali . Słaba była ta próba ...
26 sierpnia 2013 13:56 | ID: 1007360
Ja nie mieszkałam z mężem przed ślubem. Jednak nie widzę związku pomiędzy mieszkaniem a trwałością związku.
26 sierpnia 2013 14:28 | ID: 1007380
Ja nie mieszkałam z moim mężem przed ślubem. I nie było innej opcji właściwie, bo oboje jesteśmy osobami wierzącymi i praktykującymi.
26 sierpnia 2013 15:03 | ID: 1007390
Ja mieszkam od 3 lat z moim Kociołapkiem. Najpierw niecałe 2 jako para a od ponad roku jako narzeczeństwo. Nie wyobrażam sobie nie dotrzeć się :D uważam, że to najfajniejsze kiedy możemy budzić się i zasypiać razem.
A bycie wierzącym i praktykującym? Przecież nie trzeba uprawiać sexu a jedynie ze sobą mieszkać :)
29 sierpnia 2013 18:50 | ID: 1009126
oliwka (2009-08-02 12:37:57)
Iza u mnie było podobnie... i jak do tej pory jesteśmy już po ślubie ponad 30 lat... te badania do mojego związku nie pasują...Perskie oko
Badania jak najbardziej pasują, po prostu jesteś w tej części, która się nie rozwiodła. W badaniach nikt nie napisał, że rozwody są stuprocentowe.
ducinaltum (2010-09-29 09:35:24)
Nie chciałabym mieszkać z mężem przed ślubem. Sprawdzać można odkurzacz albo suszarkę - czy działa. Przecież nikt nikogo nie trzyma w zamknięciu aż do ślubu - poza mieszkaniem razem poznać się już nie można? Wspólne spędzanie razem czasu to nie tylko patrzenie sobie czule w oczy, kino czy romantyczny spacer. Nie trzeba mieszać razem, by poznawać drugą osobę (zresztą poznaje się całe życie, a i tak nie pozna do końca). Dobrym weryfikatorem są wspólne wyjazdy - spływy kajakowe, wyprawy w góry, pielgrzymki - gdy jesteśmy zmęczeni, gdy jest ciężko, gdy nie zawsze da się wyglądać "ładnie", gdy trzeba ze sobą współpracować. Znajomi przed ślubem pojechali razem na obóz jako opiekunowie dzieci niepełnosprawnych - mieli pod opieką dziewczynkę z dużym stopniem niepełnosprawności intelektualnej, uczyli się opiekować nią na zmianę, sprawdzali, czy potrafią współpracować, dzielić się sobą i swoim czasem, czy potrafią dyżurować w nocy, czy wytrzymają, gdy jest ciężko. Uczyli się tego, że miłość daje z siebie. Form poznania się przed ślubem jest dużo - dla mnie mieszkanie razem i seks - są zarezerwowane dla małżeństwa. Zgadzam się z tym, że wspólne mieszkanie przed ślubem...rzadko idzie w parze z trwałością małżeństwa później.
Ja co prawda na żadnym turnusie z Narzeczonym nie byłam, ale od początku przyglądam się jak traktuje dzieci, również z ułomnościami (wózek inwalidzki, Zespół Downa) i innych dorosłych ludzi. Może nie każde Jego zachowanie mi się podoba, a Jemu moje, ale poznanie następuje, mimo iż razem nie mieszkamy.
Justyna mama Łukasza (2010-11-04 22:26:31)
Zapomnij nie te czasy, świat się zmienia, ja się cieszę że mogłam pomieszkać trochę przed ślubem, choć bylo to mieszkanie razem z rodzicami i łóżka były niby oddzielne. Ale człowiek ma możliwość, poznania się we wszystkich sytuacjach, sprawdzić czy odpowiadają Ci pewne zachowania innego człowieka itp. Miałam koleżankę co to prowadzala się kilka lat z chłopakiem, ale o mieszkaniu nie bylo mowy bo jak to ( a swoje i tak robili w krzkach), a póżniej rozczrowanie bo nie robili po swojej myśli, ba on lubi to a ja tamto etc. I rozwodzik po 2 latach, różnica charakterów, bo kiedy mieli się poznać w życiowych sytuacjach, kiedy mogli się dotrzeć, Nie ma co prawda regóły ale ja jestem ZA MIESZKANIEM RAZEM i tyle. Nawet zapach drugiego człowieka musi Ci rano odpowiedać.
Jak swoje robili w krzakach, to zupełnie inna sytuacja, ale czy wiesz to na pewno? A zapach to akurat można poznać przy okazji różnych wyjazdów, odwiedzin u siebie, czasem i w chorobie. Nie wiem, jak Ty, ale ja się nie psiukam masą perfum tuż po wstaniu z łóżka ;)
jagienka napisał 2010-09-28 16:42:22
Elenai napisał 2010-09-28 16:11:01
W moim przypadku wspólne mieszkanie dopiero po slubie. Ponad ćwierćwiecze małżeństwa. Nie wiem, czy potrzebowałabym wspólnego pokoju, by przekonać się, że to z tym człowiekiem chcę dalej iść przez życie. Ale ja jestem z gatunku głupich romantycznych babonów na wymarciu:) )
Nie jesteś sama Elenai... Ja też z tego gatunku... Z moim Ślubnym "chodziliśmy" ze sobą ponad 5 lat a wspólnie zamieszkaliśmy dopiero po ślubie... I wcale nie żałuję... I mam nadzieję, że moje córki pójdą w nasze ślady...
Dopisuję się do tego gatunku :)
Ulinka (2010-11-04 22:36:29)
Wiem, że czasy się zmieniają, i ze świecą można szukać pary, która nie mieszkała ze sobą przed ślubem, ale chętnie podpisałabym się pod wypowiedzią ducinaltum.
Wcale nie tak ze świecą, ale to zależy od środowiska w jakim się obracamy ;) Wybieramy to, co nam pasuje.
Monika_Pe (2013-08-25 01:11:41)
ja z moim byłym byliśmy nierozłączni- wspólne wakacje, każdy weekend, rowery, kajaki, wędrówki górskie- para idealna- często słyszałam od znajomch, że chcieliby tak do siebie pasować jak my. Zamieszkaliśmy razem i co? po 6 miesiącach się rozstaliśmy - okazało się, że codzienne życie nijak ma się do wyjazdów, na których jesteśmy zrelaksowani, nie denerwujemy się pracą, brakiem kasy itd. Dopiero jak zamieszkaliśmy ze sobą pewne sprawy wyszły na jaw- sprawy, których nie dało się "przeskoczyć".
Dlatego uważam, że jeśli ktoś chce zamieszkać razem przed ślubem to jest to dobry pomysł.
Nie dało się przeskoczyć, czy tego nie chcieliście? O problemach finansowych czy zmęczeniu naprawdę i bez mieszkania ze sobą można się dowiedzieć, ale trzeba rozmawiać nie tylko o tym, co przyjemne, ale o wszystkich aspektach.
k24 (2013-08-25 18:43:01)
Myślę, że skoro jest większe "społeczne" przywolenie na mieszkanie razem przed ślubem to warto tego spróbować. Co innego jest mieszkać osobno i spotykać się na godzinę, dwie nawet codziennie, kiedy to zachowujemy się inaczej (każdy na randkach pokazuje się z lepszej strony), a co innego już mieszkać, ścierać się w rutynowych sytuacjach, różne zdania, trudne sprawy jak np. brak pieniędzy, itp. My z mężem mieszkaliśmy 2 lata i na samym początku było dużo kłótni, ponieważ u jego rodziców wszystko w garści trzymał ojciec, matka tzw." kura domowa" niestety w negatywnym znaczeniu tego słowa. U moich rodziców były bardziej partnerskie relacje i oboje mamy mocne charaktery i momentami troche chciał mnie "ustawiać" ale się nie dałam i teraz jest b. dobrze między nami. Nawet takie sprawy jak sprzątanie potem wychodzą, jak matka sprzątała wszystko po dzieciach, to potem partner nie garnie się do zmycia talerza. Ale są też dobre momenty kiedy np. w sytuacji kryzysowej wiemy, że ta druga osoba wszystko rzuci i nam pomoże. Dawniej myślę, że kobiety wychodziły za mąż i dopiero po ślubie okazywało się, że małżonek skrywał jakąś cechę charakteru, która potem odciskała się na całej rodzinie. Nie twierdzę, że mieszkanie razem wszystko odsłoni, bo nawet po 20 latach druga osoba się zmieni i z anioła może wyjść diabeł, ale skoro mamy teraz taką szansę, żeby sprawdzić swoje charaktery to trzeba z tego korzystać.
Społeczne przyzwolenie zależy od odpowiedzialności członków społeczeństwa, chyba że im nie zależy na innych, to wtedy pozwalają na wszystko. Nie mieszkając z Rafałem, potrafiłam spędzać z Nim ponad 12 godzin bez przerwy, oczywiście nie każdego dnia, ale bywało. Sprawdzenie, czy partner sprząta po sobie, też nie wymaga wspólnego mieszkania, a raczej słuchania i obserwacji, również w naszych domach nawzajem. Nawet zwykłe wyrzucenie kubeczka czy papierka podczas spaceru może być znakiem w pozytywnym (do kosza) lub negatywnym (pod nogi) sensie.
Paulitta (2013-08-26 12:25:00)
Ja mieszkam ze swoim narzeczonym i nie wyobrażam sobie jakby miało być inaczej. Dopiero wspólne mieszkanie daje obraz tego drugiego człowieka. Tak wiele spraw wychodzi we wspólnym życiu, że moim zdaniem trzeba tego spróbować. A druga sprawa to mieszkanie razem jest o wiele łatwiejsze, nawet planowanie ślubu, wesela itp. Ma się obok siebie tą druga osobę, nie trzeba się umawiać na spotkania, jeździć po siebie itp. Oszczędza się czas i pieniądze:)
Nie wiem, jak u Was, ale nam w sprawach ślubu doradzają Rodzice i znajomi, więc i tak nie wszystko omawiane jest w czterech ścianach. Nie widzę zatem większych powodów, by na siłę cisnąć się do jednego mieszkania. Poza tym w naszym przypadku mieszkanie oddzielnie sprawia, że mamy "metę" w dwóch miejscach, a nie tylko w jednym :)
29 sierpnia 2013 21:40 | ID: 1009156
Doradzanie tak, ale załatawianie spraw to już nie z całą rodziną.
Nie mam zamiaru nikogo przekonywać. Każdy robi jak uważa:)
2 września 2013 16:07 | ID: 1010434
A ja zdania nie mam na ten temat. Kiedys za czasów naszych rodzicow nie mieszkalo sie razem przed slubem i co..? Nie sprawdzali sie, nie docierali a zyja ze soba długo i szczesliwie.
2 września 2013 16:27 | ID: 1010450
Monika_Pe (2013-08-25 01:11:41)
ja z moim byłym byliśmy nierozłączni- wspólne wakacje, każdy weekend, rowery, kajaki, wędrówki górskie- para idealna- często słyszałam od znajomch, że chcieliby tak do siebie pasować jak my. Zamieszkaliśmy razem i co? po 6 miesiącach się rozstaliśmy - okazało się, że codzienne życie nijak ma się do wyjazdów, na których jesteśmy zrelaksowani, nie denerwujemy się pracą, brakiem kasy itd. Dopiero jak zamieszkaliśmy ze sobą pewne sprawy wyszły na jaw- sprawy, których nie dało się "przeskoczyć".
Dlatego uważam, że jeśli ktoś chce zamieszkać razem przed ślubem to jest to dobry pomysł.
Nie dało się przeskoczyć, czy tego nie chcieliście? O problemach finansowych czy zmęczeniu naprawdę i bez mieszkania ze sobą można się dowiedzieć, ale trzeba rozmawiać nie tylko o tym, co przyjemne, ale o wszystkich aspektach.
Nie dało się przeskoczyć mimo, że próbowaliśmy. Wiem co mówię i jak wyglądał mój związek. Czasami teoria poznawana w trakcie rozmów nijak nie jest powiązana z praktyką - bo ludzie lubią się "wybielać" nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.