fot. sxc.hu
Wesele to raczej dobra wyższego rzędu, nie tak potrzebne i składające się wielu poszczególnych części, z których łatwo i bezboleśnie można zrezygnować. Więc o ile te zaplanowane dwa lata temu imprezy odbędą się z programowanym rozmachem i zamiarami, o tyle te nowe są jakby spokojniejsze, skromniejsze.
Kiedy kończą się strumienie pieniędzy, płynące na rozrywki dla pracowników, fundowane przez firmy, pracodawców, kiedy ostrożniej krojone są budżety promocyjno-reklamowe i kiedy mniej konferencji, wyjazdów i rozrywek, a do tego mniej pieniędzy na imprezy rodzinne, śluby, chrzty i rocznice, ceny lecą i można zacząć polować na okazje. Czy więc nie jest to idealny czas na ślub?
Z praktycznych porad, to można by nawet pokusić się o namówienie zaproszonych gości, żeby w ramach prezentu ślubnego, sfinansowali jakąś część imprezy. Inną rozsądną oszczędnością, jest zorganizowanie sesji zdjęciowej z próbną fryzurą, próbnym makijażem itd.
Czy kryzys, to nie idealne moment na ślub? Czy nie jest to wspaniały pretekst, żeby zaprosić absolutne minimum gości, omijając rodzinę dalszą i czy to nie wspaniały pretekst, żeby zastosować nietypowe rozwiązania, które cudem możemy przekuć na finansowy sukces.
We-dwoje.pl