17 grudnia 2009 08:49 | ID: 93575
17 grudnia 2009 23:18 | ID: 94256
18 grudnia 2009 10:17 | ID: 94358
18 grudnia 2009 12:40 | ID: 94462
18 grudnia 2009 13:28 | ID: 94554
18 grudnia 2009 14:27 | ID: 94632
18 grudnia 2009 14:50 | ID: 94641
18 grudnia 2009 16:15 | ID: 94699
18 grudnia 2009 16:55 | ID: 94709
18 grudnia 2009 17:01 | ID: 94710
18 grudnia 2009 17:17 | ID: 94714
18 grudnia 2009 21:57 | ID: 94878
18 grudnia 2009 22:14 | ID: 94902
18 grudnia 2009 22:50 | ID: 94936
Bulinka - Na przyszłość rób tak "Oj...halo, hallo, HALLLOOOO ...słyszy mnie Pan?? HALLOOOO !!!!!! " I niby do siebie " znowu te łącza...przyszedl mróz i łącze siada..." powinno pomóc na klientów :)
18 grudnia 2009 22:59 | ID: 94944
19 grudnia 2009 14:15 | ID: 95087
19 grudnia 2009 22:20 | ID: 95275
A po białych drogach najlepiej poruszać się tak :
19 grudnia 2009 22:21 | ID: 95277
20 grudnia 2009 11:46 | ID: 95377
Przeraża Cię biały drań, który nagle i niespodziewanie spadł z nieba, kiedy do kalendarzowej zimy zostało jeszcze kilka dni ? Przeczytaj ten krótki poradnik, kilka sugestii na to, co zrobic, gdy zima znów zaskoczy drogowców.
Po pierwsze - odpowiednie ubranie.
Nawet jeśli do samochodu masz spod domu parę kroków, a później nastepne parę kroków z samochodu do miejsca pracy nie należy zapominać o odpowiednim ubraniu. Gruba puchowa kurtka, lub futerko czy kożuszek są nieodzownym wyposażeniem prawdziwego zimowego kierowcy. To nic, że po zajęciu pozycji w fotelu kierowcy niemal nic nie widzimy gdy zwały cieplutkiego materiału zakrywaja nam pół głowy - wszak śnieg pada, szyby parują więc i tak nic nie widać. To nic, że działanie pasów bezpieczeństwa bedzie mocno ograniczone - przecież i tak nie będziemy mieli wypadku.
Sprawa druga - dodatkowe wyposażenie zimowe
Koniecznie nalezy się zaopatrzyć w: łopate do sniegu (by jakoś dojść do samochodu), dodatkowy prowiant (możemy utknąć w korku i zgłodnieć), świeczkę (żeby móc się ogrzać, gdy już staniemy z powodu braku zimowego paliwa w dizelku). Nie musze chyba wspominać o obrazku św. Krzysztofa - patrona wszystkich kierowców. Gdyby tego było za mało możemy także wziąć ze sobą różaniec, by umilał nam dodatkowo dłużący się czas podróży.
Oczywiście nie potrzebne nam opony zimowe - to przecież tylko kolejny chwyt marketingowy mający na celu wyciągnięcie z nas ostatniego grosza. Przecież przez tyle dziesięcioleci kierowcy dawali sobie radę na oponach całorocznych, a teraz nagle te cyrki.
Ruszamy więc w trasę. Nie musimy odśnieżać samochodu, bo przecież pęd powietrza sam zdmuchnie puch. O dodatkową zasłonę dymną niech się martwią ci z tyłu. Jedziemy - 20 km na godzinę wystarczy. Łatwo się wytłumaczymy w pracy, że przecież zima znów zaskoczyła kierowców. Zajmujemy lewy pas wszakże w taką pogodę nikt nie ośmieli się jechać szybciej, chyba tylko jakiś niespełna rozumu szaleniec. Droga przed nami długa, więc możemy śmiało pogadać z zonką lub mężem przez komórkę i opowiedzieć jakie to koszmarne warunki nam się przydażyły. To również wyśmienita pora na spóźnione śniadanko. O ! leci jakiś wariat... ma pewnie z 50 na budziku.
Podsumowując, zima nie musi być tak straszna, jak mogłoby się wydawać. Dla tych, którzy nadal nie sa przekonani mam jeszcze plan awaryjny. Wsiadamy do samochodu, odpalamy silnik i włączamy radyjko (o ile akumulator nie zdechł). Wykonujemy telefon do firmy prosząc o udzielenie urlopu na żądanie. Opatulamy się ciepłym kocykiem i ...... czekamy na odwilż.
20 grudnia 2009 16:32 | ID: 95463
21 grudnia 2009 00:26 | ID: 95646
Nie masz konta? Zaloguj się, aby tworzyć nowe wątki i dyskutować na forum.