Dzisiaj w Intermarche na stoisku cukierniczym chciałam kupić kawałek sernika. Jako, że Mąż za sernikiem nie przepada, potrzebowałam nieduży kawałek. Po 10 minutach wybierania zdecydowałam się na jeden, wyglądający smakowicie. Poprosiłam o połowę kawałka, który był za ladą. Pani go wyciągła, po czym stwierdziła, że nie przekroi mi go, ponieważ reszty nikt już nie kupi. Całość, to na oko był kawałek 20x25 cm, więc połowa z tego wcale nie była taka mała. Podziękowałam zatem grzecznie i nie kupiłam wcale.
Tak samo było w pewnym sklepie mięsnym. Sprzedawczynie notorycznie odmawiały mi, gdy prosiłam np o 15 dkg wędliny, gdy dysponowały kawałkiem 20 dkg. No bo reszty nikt już nie kupi. Albo była końcówka wędliny i nowy nienapoczęty kawałek tej samej wędliny. Końcówka była już brzydka i wyglądała na mało świeżą, ale sprzedawczyni odmawiała napoczęcia nowego kawałka . Zaczęłam chodzić do innego sklepu, gdzie z "końcówkami" radzą sobie tak, że sprzedają na tackach końcówki wędlin, jako "bigosowe.
Spotkaliście się może z takimi sytuacjami? Mnie coś takiego bardzo denerwuje i zraża strasznie. I nie mam ochoty na następne zakupy w takim sklepie.