Dla całokształtu tych badań powinno się jeszcze powiedzieć, jak te kwestie wyglądają poza Internetem, tzn. ile nagości widzi dziecko w TV, prasie, billboardach wiszących nad sklepami? Ile wulgaryzmów nasłucha się w szkole, jakie zagrożenia czyhają na nie w drodze do domu, itd... Bo pokazując takie dane jedynie na gruncie Internetu, zaraz znajdzie się jakiś super-hiper-nianio-kidprotect, który wpadnie na pomysł cenzurowania Internetu - oczywiście dla dobra dzieci.