śmiać mi się chce, kiedy słyszę, jak Antosia uświadamia tatusia w kwestiach wszelekich.
tata nie chce obiadu?
- tata jeć, źdoły jeśt, minki ma. ooo pyśne. śpóbaj. dobe?
tłum.: tata jedz, witaminki ma obiad. ooo pyszne. dobre?
tata wyzywa, że dziecko bez majtek?
-tata matki mote śom.
tłum. tata majtki mokre są (czasem popuści to pozwalam jej z gołą pupcią pobiegać)
Tosia koniecznie chce się sama myć, tata nie pozwala, na to córcia:
- no tata śtajam śem, widźiś?
pada desz i jest zimno?
-tata zimo jeśt. kutke biejaj. kośki teś. moto jeśt.
tłum.: tata zimno jest. kurtke ubieraj. kaloszki też. mokro jest.
a jak jedziemy autem to powala po całości:
-tata sibko nie jeć!!! tata wolnij!!! tata jaźaj!!!
tłum.: tata nie jedź szybki!!! tata zwolnij!!! tata uważaj!!!
aż się boję co będzie później. przecież dopiero co ją urodziłam (eee to już 2 latka i 4 miesiące), a ona już z takim przejęciem i zaangażowaniem świat tacie tłumaczy....