Oj aśko_r.. Jakoś nam zawsze nie po drodze. Znów pretensje do mnie osobiście, znów oceny, i znów ten podział: ja- i Wy (<< od razu zaczynasz na nas napadać>>) Na Was? Na kogo? W jaki sposób? Napaścią jest ustosunkowanie się do 'komentarza: <<Załosna wypowiedź>>, ale taka wypowiedź o autentycznej historii napaścią nie jest? Również nie są napaścią Twoje komentarze o egozimie bohaterki, o odmowie jej prawa do uczyć i przezyć- uznając je za niewałściwe :-) Wiem, bliższa ciały koszula, ale więcej obiektywizmu, aśko_r.
Piszesz: <<Czyli Ty masz prawo pisać o swoich odczuciach jak my coś napiszemy a my już nie mamy takiego prawa >>Wybacz, mam odwrotne wrażenie.
<< Próbujesz nam wmówić...>>- wreszcie stwierdzasz.. Gdzie coś komuś chciałam wmówić, kobieto?
Ile razy mam powtarzać, to co już powiedziałam? nic nie wmawiam, nic nie narzucam, nic nie każę- również nie bronię zachodzenia nikomu w późną ciążę- bo i cóż nawet z mojego bronienia? Człowiek jest jednostką autonomiczną i sam dokonuje swoich wyborów. Ja daję jedynie pewne rzeczy pod rozwagę.
Ustosunkuję się jeszcze do zdziwienia o przesiąknięciu śmiercią dziecka. Czy aż tak dużo trzeba mieć wyobraźni, by wyobrazić sobie dom, w którym panuje choroba obojga rodziców? Pobyty ich w szpitalu, złe samopoczucie w domu, czeste polegiwanie w łóżku, duszności, zażywanie stert leków, rozmowy o chorobie, nawet ukrywane przed dzieckiem, nie zawsze do ukrycia. Dziecko 6-12 letnie dużo widzi i rozumie. I taki potem efekt jak opisałam, ale Ty wiesz swoje, że <<zazwyczaj dzieci nie boją się aż tak bardzo, że rodzice umrą>>, a to Ty powinnaś rozumieć najbardziej, skoro śmierć Ojca dotknęła Twoje dziecko. Nazywasz Ewę egoistką, a skoro egoistka to TY KAŻESZ JEJ SIĘ WSTYDZIĆ.
Chyba dość już w tym wątku. Nie chce mi się już mleć po raz który tych samych argumentów.