pierwsze chcieliśmy oboje ,drugie chciałam ja ,mąż się opierał .wiedział dobrze ,że chciałam by różnica wieku nie była zbyt wielka . aduśka jest super dzieciak ,wszystko sama i byłam pewna ,że jak będziemy mieli takiego małego szkraba przy pierwszej córci ,to dam radę -nie była taka rozniańczona ,"nie wisiała na mnie",chętnie i z pasją podchodzi nowych zadań i wiedziałam ,naciskając męża na powiększenie rodziny ,ze nie będzie mi ciężko i ,to odpowiednia pora na kolejne szczęście . owszem czasem było trrochę problemów ,ale dało się ,to jakoś układać w całość ,by szło do przodu. bywały takie dni ,że aduśka mówiła ,że już jej nie kochamy ,bo tylko ola i ola ... zawsze staram się znaleść dla niej czas ,pograć ,powycinac ,pokleić ,potulić itp. jest dzień ,że olcia marudna i rzeczywiście nie mogę zaoferować jej wiele ,ale nadrabiam zaległości . dziś wiem ,znając sytuację swoją materialną i perspektywy pracy określam się jasno ,że trzecie dziecko ,to będzie wpadka -nie planuję jednak natura i wszystko inne potrafią zawieść i spłatać figla . obawy miłam przy pierwszej i drugiej i trzeciej ciąży zawsze są obowy - z adusią jakoś było miarę ,z oleńką między domem i szpitalem .