Witam!
Zacznę od tego, że rodzice mają mieszkanie własnościowe od 1997 roku. Nigdy nie płacili za nie czynszu. Jak my byłyśmy z siostrą małe, to dziadkowie- rodzice mojej matki- regulowali wszystkie płatności i długi zaciągnięte przez nich w spółdzielni. Mają zachowane wszystkie rachunki, które opłacili.
Od 2002 do 2007 roku przebywałyśmy z siostrą w domu dziecka. Rodzice są alkoholikami. W tamtym czasie dziadkowie również w uwadze na to, abyśmy miały gdzie wrócić również spłacali długi.
Gdy usamodzielniłyśmy się z domu dziecka ja poszłam na dzienne studia i zamieszkałam w akademiku, gdzie miałam na 3 lata tymczasowe zameldowanie, teraz od roku mieszkam w wynajętym mieszkaniu.
Moja siostra po opuszczeniu domu dziecka zamieszkała z chłopakiem w wynajętym mieszkaniu i tak jest po dzień dzisiejszy (5 lat)
Niedawno okazało się, że długi znówu urosły. Rodzice niczym się nie przejmują, a dziadkowie mają już dosyć ich spłacania. W styczniu przyszedł list ze spółdzielni, że razem z procentami my mamyz siostrą spłacić dług, dostałyśmy 2 tygodnie czasu na odwołanie się. Niestety ten list dostałyśmy od matki dopiero tydzień temu!
Nic o tym nie wiedziałyśmy. Okazało się, że w marcu przyszedł kolejny list, ale już od rzecznika spółdzielni zsądu,że jeżeli nie pokryjemy długu to sprawa zostanie skierowana na drogę sądowo,co pociągnie za sobą kolejne opłaty sądowe!
Nie wiemy,co mamy w tej sytuacji z siostrą zrobić, nie wiemy nawet, czy już przypadkiem nie odbyła się jakaś rozprawa sądowa, o której nawet nie wiemy! Czy mamy jeszcze możliwość odwołania?
Czy gdy wymeldujemy się z tego mieszkania, nie będziemy pociągnięte dalej do odpowiedzialności za ich długi?
Dziś jest już ok. 6.000 do spłaty...
Acha, wezwanie do spłaty w styczniu było ostatecznie, tylko my nic z siostrą o tym nie wiedziałyśmy...
Jak teraz możemy tą sprawę rozwiązać?