u mojego męża w pracy robi się ostatnio coraz cięższa atmosfera.
firma jest prywatna, należy do ojca X i syna Y, zatrudnia ok. 15 osób.
do tej pory firma była wewnętrznie podzielona na dwie - każda robiła swoje prace, miała swoich pracowników.
niestety majster Y od ok. 5 lat ma problem z alkoholem, który od 2 lat rzutuje na firmę - klienci śmieją się z pracowników i samego majstra, tracą zamówienia.
od jakiegoś czasu całością firmy zarządza majster X, podczas gdy majster Y albo jest w ciągu alkoholowym, albo na odwyku.
niestety - majster X za wszystko obwinia pracowników, wyzywa ich od partaczy, popaprańców, idiotów. stwierdził nawet, że alkoholizm jego syna to wina pracowników, bo nic mu nie mówili, nie interweniowali (i tu się myli, bo mój mąż z kolegą zgłaszali problem, wyrzucali butelki z wódką, toczyli wojny z majstrem Y), że to przez jakość pracy pracowników tracą klienta.
guzik prawda - do tej pory firma miała bardzo dobrą markę, dobrą opinię. wszystko zaczęło się sypać, kiedy młody majster zaczął pić, kiedy obaj majstrowie przestali się dogadywać i toczyć wojnę sami przeciw sobie.
no ale teraz oczywiście wszystkiem winni są pracownicy.
w związku z tym, iż firma ewidentnie chyli się ku upadkowi (do tej pory problemem było uzyskanie urlopu wypoczynkowego, a od wtorku cała załoga idzie na przymusowy urlop bezpłatny) mam pytanie:
- czy korzystniejsze dla pracownika jest złożenie wypowiedzenia samemu, czy poczekać na wypowiedzenie ze strony pracodawcy (pracodawca już zapowiedział, że on ich nie zwolni, ale tak im życie uprzykrzy, że sami poodchodzą!!!)?
- co jest korzystniejsze dla odchodzącego pracownika z punktu widzenia nowego pracodawcy - czy to, że odszedł sam, czy że został zwolniony?
- czy sposób odejścia z pracy ma znaczenie przy rejestracji bezrobotnego i pozyskiwaniu środków na rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej (pożyczka z urzędu pracy oraz funduszy europejskich)?
moim zdaniem zachowani pracodawcy możnaby już podciągnąć pod mobbing, jednak wszyscy pracownicy milczą - ze strachu o posadę, ponieważ w większości sa jedynymi żywicielami rodziny, a w naszym mieście trudno o nową pracę.
co można zrobić z takim zachowaniem jakie przejawia pracodawca (konkretnie majster X)?
p.s. w przypadku mojego męża sprawę komplikuje fakt, że pracodawca to rodzina (kuzyn i wujek).