aaaa jeszcze mi się przypomniało, że jak byłam w pierwszej ciąży i na początku czwartego miesiąca złamał mi się ząb to był problem z jego usunięciem - ząb złamał się w piatek po południu, od razu poszłam do przychodni stomatologicznej. usunięto mi tylko tę część, która rozerwała dziąsło i zwisała od strony języka, zaopatrzono ranę i kazano przyjść w poniedziałek z zaświadczeniem od ginekologa o braku przeciwwskazań do usunięcia zęba. kiedy w poniedziałek zjawiłam się z papierkiem - okazało się, ze zęba można usunąć wyłącznie prywatnie i dopiero po południu, ponieważ koniecznym będzie zamówienie karetki oraz lekarza ginekologa - jakby coś się ze mną zaczęło dziać.
wkurzyłam się i pojechałam do sąsiedniego miasta - tam nie było problemów. zostałam przyjęta poza kolejnością, wszyscy pacjenci musieli poczekać, cały personel był przy mnie. kilkakrotnie podawano mi znieczulenie (nie chciało zadziałać), w końcu po 67 minutach walki z resztą zęba udało się go usunąć. na żywca. płakałam ja, płakała pielęgniarka. wcześniej nawet proponowała, żeby mnie odtransportowano do szpitala na chirurgię szczękową - żebym nie cierpiała.
na drugi dzień miałam paraliż połowy twarzy i ucha. po trzech dniach mi przeszło.