Częstochowa dofinansowuje sztuczne zapłodnienie
- Zarejestrowany: 18.03.2008, 09:47
- Posty: 6183
Wśród zadań społecznych finansowanych z budżetu miasta Częstochowa w roku 2012 znalazł się m.in. program wspierania rodziny poprzez dofinansowanie leczenia niepłodności metodą „in vitro”. Wczoraj skupił się na tym zupełnie nowym w naszym kraju rozwiązniu program "UWAGA!".
Z reportażu wynika, że małżeństwa dla których jedynym sposobem na zajście w ciążę jest in vitro otrzymają na zabieg około 3000 zł (na cały program przeznaczono ponad 100.000 zł i kwota dla konkretnych par będzie zależała od ilości chętnych).
Jak Wam się podoba to rozwiązanie? Czy chcielibyście, aby takie lub podobne wprowadziło Wasze miasto?
- Zarejestrowany: 28.01.2009, 07:46
- Posty: 28735
oglądałam wczoraj UWAGĘ temu poświęconą. świetna inicjatywa miasta
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
Z tego co pamiętam, to już dość znana sprawa i jest spora szansa, że wszystko się rozbije o kwestie proceduralne. W każdym razie mam wielką nadzieję, że pomysł przeznaczenia na to miejskich pieniędzy spełznie na niczym...
...i jeszcze to wciskanie ludziom "leczenie niepłodności".
- Zarejestrowany: 18.04.2008, 22:57
- Posty: 161880
Oglądałam wczorajszą UWAGĘ na ten temat. Potem w TVN Style o dwóch kobietach mieszkających razem i ich drodze do poszukiwania dawcy nasienia by jedna z nich urodziła dziecko.
Powiem szczerze - uczucia mam mieszane co do metody in vitro. Jest tyle dzieci do adopcji.
oglądałam wczoraj UWAGĘ temu poświęconą. świetna inicjatywa miasta
Jestem za. Uważam, że należy pomagać parom małżeńskim w takich sytuacjach. Oczywiście mam tu na myśli pary małżeńskie (mężczyznę i kobietę), a nie związki partnerskie.
- Zarejestrowany: 28.04.2011, 12:46
- Posty: 1137
Z tego co pamiętam, to już dość znana sprawa i jest spora szansa, że wszystko się rozbije o kwestie proceduralne. W każdym razie mam wielką nadzieję, że pomysł przeznaczenia na to miejskich pieniędzy spełznie na niczym...
...i jeszcze to wciskanie ludziom "leczenie niepłodności".
a dlaczego miejskie pieniadze moga byc przeznaczane np na nauke religii w przedszkolach?? na to Ci nie szkoda pieniedzy?
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
Nie :)
- Zarejestrowany: 08.10.2010, 20:36
- Posty: 230
Jestem za in vitro, ale też dobrze by było, gdyby zwiększono liczbę adopcji...te dzieci chcą mieć rodziców :-(
- Zarejestrowany: 28.04.2011, 12:46
- Posty: 1137
ale to trzeba rozgraniczyc... nie kazda para z problemem bezplodnosci chce adoptowac dziecko , jednak wiekszosc chce biologicznego dziecka i powinno sie im pomagac.
To ze procedura adopcyjna jest skomplikowana to druga strona medalu, ale tez adopcja to nie kupno skarpetek ..jesli para jest zdecydowana na adopcje to dadza rade...
Dzieci ktore maja uregulowana sytuacje adoptoewane sa bardzo szybko i nie ma z tym problemu, schody zaczynaja sie w przyp dzieci gdzie np prawa rodzicielskie sa ograniczone wtedy o pelnej adopcji nie ma mowy
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
Pomagać parom mającym problemy z płodnością - tak, ale przez leczenie, a nie in vitro. Po zabiegu in vitro kobieta dalej jest niepłodna. Dalej tak samo nie może mieć dzieci.
W tej chwili przemysł zajmujący się in vitro to zwykły biznes nastawiony na koszenie kasy, więc tacy nadgorliwi samorządowcy to dla nich świetna sprawa.
- Zarejestrowany: 28.04.2011, 12:46
- Posty: 1137
uswiadomie Cie...bo widać ze nie wiesz nieplodnosc
1.NIE zawsze lezy po stronie kobiety (50/50 zazwyczaj)
2. nie wszystko jest uleczalne.
3. kazda prywatna klinika jest nastawiona na zysk to chyba logiczne ze nikt nie pracuje charytatywnie.
Co z tego że kobieta (bezpłodna)nie moze miec z naturalnej ciazy dalej po ivf dzieci ??ivf stwarza jej szanse na posiadanie potomstwa i to jest dla niej najwazniejsze.
Moze jest jakis odgórny nakaz by płodzic naturalnie, nie slyszalam :))))
- Zarejestrowany: 06.05.2009, 20:23
- Posty: 5452
To już Twój problem, że nie słyszałaś :) Chcesz tu teraz ciągnąć cały wątek o in vitro? Może lepiej skorzystaj z wyszukiwarki.
- Zarejestrowany: 28.04.2011, 12:46
- Posty: 1137
Masz widac problem z in vitro :) ... kolego niczego nie ciagnę i nie mam potrzeby korzystania z wyszukiwarki, ale Tobie to polecam celem dokształcenia :D ...zabieram głos a jesli nie odpowiada Ci to to poprostu nie odpisuj...
- Zarejestrowany: 14.06.2011, 22:14
- Posty: 8
Bartt ma rację. In vitro NIE JEST FORMĄ LECZENIA. To obchodzenie problemu. To zabieg, ale po nim kobieta dalej jest chora i nie może mieć dzieci w naturalny sposób, a te które ma za pomocą in vitro naraża na wielkie niebezpieczeństwa.
Jeśli ktoś chce mieć dzieci, to jest naprotechnologia, która leczy. Kobieta po leczeniu napro jest zdrowa. Czemu państwo/miasto ma dofinansowywać "zachcianki", a nie leczenie (to odkrywa prawdziwe motywacje, czy "chcę" mieć dziecko, czy pragnę być zdrowa i móc mieć dziecko - traktowanie instrumentalne kontra traktowanie osobowe)? Bo w kontekście naprotechnologii in vitro jest właśnie takim zaspokojeniem zachcianki: "chcę mieć dziecko! teraz!" - bez patrzenia na naturę. Świat, Matka Ziemia daje sobie świetnie radę właśnie naturalnie, jak jest brak wody to roślinność nie rośnie itd, jak z organizmem kobiety jest problem, jest chora, brakuje czegoś do tego poczęcia to nie można narażać dziecka, tylko zadbać o organizm kobiety, uleczyć ją i dopiero wtedy dziecko będzie w naturalny, zdrowy, sposób.
- Zarejestrowany: 18.07.2012, 15:31
- Posty: 56
Bartt ma rację. In vitro NIE JEST FORMĄ LECZENIA. To obchodzenie problemu. To zabieg, ale po nim kobieta dalej jest chora i nie może mieć dzieci w naturalny sposób, a te które ma za pomocą in vitro naraża na wielkie niebezpieczeństwa.
Jeśli ktoś chce mieć dzieci, to jest naprotechnologia, która leczy. Kobieta po leczeniu napro jest zdrowa. Czemu państwo/miasto ma dofinansowywać "zachcianki", a nie leczenie (to odkrywa prawdziwe motywacje, czy "chcę" mieć dziecko, czy pragnę być zdrowa i móc mieć dziecko - traktowanie instrumentalne kontra traktowanie osobowe)? Bo w kontekście naprotechnologii in vitro jest właśnie takim zaspokojeniem zachcianki: "chcę mieć dziecko! teraz!" - bez patrzenia na naturę. Świat, Matka Ziemia daje sobie świetnie radę właśnie naturalnie, jak jest brak wody to roślinność nie rośnie itd, jak z organizmem kobiety jest problem, jest chora, brakuje czegoś do tego poczęcia to nie można narażać dziecka, tylko zadbać o organizm kobiety, uleczyć ją i dopiero wtedy dziecko będzie w naturalny, zdrowy, sposób.
Ani Ty, ani Bartt nie macie racji. Definicja leczenia sprowadza się do przywrócenia zdrowia choremu lub poprawy jakości jego życia, przy czym w przypadku niepłodności za wyleczenie rozumie się triadę: zajście w ciążę, donoszenie ciąży, urodzenie dziecka. Rozróżnianie na "leczenie" i "obchodzenie problemu" jest błędem dowodzenia ponieważ w wielu sytuacjach leczenie jest obejściem problemu poprzez terapię objawową i nadal pozostaje leczeniem. Gdyby Wasze intuicyjne rozumienie było prawdziwe, choroba afektywna dwubiegunowa bądź psychoza nie byłyby chorobami, a ich leczenie farmakologiczne nie powinno mieć statusu "leczenia".
Na szczęście dla samych chorych i systemu zdrowotnego oboje się mylicie, tak więc chorzy cierpiący na choroby leczone jedynie objawowo, są objęci systemem opieki zdrowotnej i ubezpieczeniem.
Dodatkowo sformułowania "kobieta po leczeniu napro jest zdrowa" i "jak z organizmem kobiety jest problem, jest chora, brakuje czegoś do tego poczęcia (...)" tchną nie tylko niewiedzą, ale również seksizmem, ponieważ niepłodność jest problemem pary, a nie kobiety lub mężczyzny. Natomiast jeśli już kogoś interesuje statystyka to warto wiedzieć, iż czynnik kobiecy w niepłodności stanowi ok. 20-30%, czynnik męski stanowi 30%, a czynnik skojarzony (zarówno mężczyzna jak i kobieta mają obniżoną płodność) to kolejne 30% przypadków, co oznacza, iż niepłodność z czynnikiem męskim w tle odpowiada za ok. 60% przypadków niepłodności. Może więc nie rozpisujmy się o "organizmach kobiecych, narażaniu dzieci i uleczaniu kobiet", ponieważ jest to w najlepszym przypadku obnażenie uprzedzeń samego autora.
Warto też wyjaśnić, iż celem leczenia niepłodności nie jest upłodnianie, a uzyskanie ciąży. I w tym kontekście nie ma terapeutycznego znaczenia, czy do tej ciązy dojdzie w wyniku in vitro, inseminacji czy prowadzenia obserwacji biomarkerów, ponieważ jeśli do niej dojdzie to uznaje się parę za wyleczoną z niepłodności. Nie piszmy więc bzdur, taka jest moja sugestia. Jeśli zaś idzie o Matkę Naturę i inne patetyczne banały, to w świecie, w którym rozwija się kardiologia, mikrochirurgia i cały szereg technik medycznych, które nie mają nic wspólnego z naturą, za to mają wiele wspólnego z nauką, technologią i wydłużaniem ludzkiego życia, takie wstawki nie są niczym wiecej niż komunałami. Połowa z nas nie dożyłaby wieku dojrzałego, gdyby od wczesnego dzieciństwa nie była objęta opieką pediatryczną, szczepieniami ochronnymi, możliwością aplikacji antybiotyków lub zastosowania terapii ratujących życie (vide proste wycięcie wyrostka robaczkowego, który zaropiał). Wszak jeszcze pod koniec XIX wieku wskaźniki umieralności dzieci do 5 roku życia wynosiły na terenie Galicji wartość 50-60% populacji, więc warto mieć na uwadze takie odniesienie, zanim zacznie się wywody o "świetnym dawaniu sobie rady naturalnie". Wszyscy jesteśmy dłużnikami medycyny i nauki, zatem wyróżnianie z tej puli akurat zapłodnienia pozaustrojowego, jako wyraźnie "nienaturalnego" nie ma nic wspólnego z logiką i racjonalnym dowodzeniem, a jest jedynie motywowane ideologią. To metoda leczenia objawowego i inwazyjnego, takich metod jest w medycynie na pęczki, nie są domeną ginekologii, więc nie twórzmy mitów i legend.
- Zarejestrowany: 28.04.2011, 12:46
- Posty: 1137
zgodne z ideologia i wolne od grzechu są jedynie modły o płodnosc ....
- Zarejestrowany: 25.08.2012, 17:17
- Posty: 123
Święte miasto chce dofinansowywać grzeszne prktyki heretyków? Ubaw po pachy!
- Zarejestrowany: 25.08.2012, 17:17
- Posty: 123
Święte miasto chce dofinansowywać grzeszne prktyki heretyków? Ubaw po pachy!
- Zarejestrowany: 18.03.2008, 09:47
- Posty: 6183
Wczoraj częstochowscy radni zdecydowali, że małżeństwa, które nie mogą mieć dziecka naturalnie i są zameldowane na stałe w Częstochowie przynajmniej od roku otrzymają jednorazowo 3 tysiące złotych na zapłodnienie metodą in vitro. Dodatkowym kryterium otrzymania pieniędzy jest wiek kobiety - powinna ona mieć od 20 do 37 lat.
I co Wy na to? Czy inne miasta pójdą za tym przykładem? Czy ta decyzja stanie się impulsem do prawnego uregulowania kwestii in vitro?
Myślę, że na pewno bedzie to jakims bodźcem dla innych miast do przemyślenia tej kwestii. Jednak na boom dofinansowań bym nie liczyła, zwyczajnie z braku środków.
- Zarejestrowany: 18.07.2012, 15:31
- Posty: 56
środki są. W samej Częstochowie na program dofinansowania do ivf przeznaczono 100 tysięcy złotych, co jest kwotą budżetowo śmieszną (w tym samym czasie dofinansowanie do programu przeciwdziałania alkoholizmowi wyniosło 2 miliony złotych). Wydaje mi się, że tzw. przeciętni obywatele nie mają często świadomości, jaką wielkością kwot operuje się na poziomie budżetów miast, któe są miliardowe, a nie tysięczne. Kwota wyasygnowana na dofinansowanie do ivf jest kwotą symboliczną i wszyscy o tym wiedzą, tu chodzi o otworzenie furtki i zrobienie precedensu.