Blog anormalnyKategorie: Polityka, Religia Liczba wpisów: 99, liczba wizyt: 7868867 |
Nadesłane przez: Bartt 26-08-2010 10:24
Ostatnie wydarzenia związane z krzyżem smoleńskim na Krakowskim Przedmieściu ożywiły dyskusję nad relacją państwa i Kościoła. Niektórzy lewicowi politycy i media alarmują, że złamane zostały konstytucyjne zasady neutralności państwa i jego rozdziału od Kościoła.
Świeckie czy wyznaniowe?
Najpierw trochę teorii. Ze względu na stosunek do religii, państwa podzielić możemy na wyznaniowe i świeckie. Państwo wyznaniowe to takie, które uznaje tylko jedną religię bądź ją ustawowo faworyzuje, a rządowe struktury mają ścisły związek ze strukturami kościelnymi. Takimi krajami są często państwa muzułmańskie, a także Grecja, w której urzędową religią jest prawosławie, Wielka Brytania z anglikanizmem (np. królem może być tylko anglikanin) czy Dania z Ewangelickim Kościołem Luterańskim. W państwach świeckich struktury państwowe są oddzielone i niezależne od kościelnych. Możemy je podzielić na państwa świeckie negatywne, w których nastąpiła wroga separacja państwa i Kościoła – takim krajem jest np. Francja; oraz państwa świeckie pozytywne, takie jak np. Polska.
Bezstronność czy neutralność?
Czy złamana została konstytucyjna zasada neutralności państwa? Należy zacząć od tego, że… takiej zasady w ogóle nie ma. W pkt 2. art. 25. Konstytucji RP możemy przeczytać: „Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.” Mowa jest o bezstronności, a nie o neutralności. Gdyby Konstytucja mówiła coś o neutralności, to rzeczywiście można by próbować karkołomnych interpretacji przepisów, które nakazywałyby państwu „zneutralizować” wszelkie przejawy religijności. Ale Ustawa Zasadnicza mówi o tym, że państwo zachowuje bezstronność w sprawach religijnych – czyli smoleński krzyż zwyczajnie państwu przeszkadzać nie może. Co więcej, w tym samym artykule znajdujemy przepis gwarantujący nam swobodę w wyrażaniu naszych przekonań religijnych w życiu publicznym – kolejny punkt, w którym Konstytucja pokazuje nam, że z punktu widzenia relacji państwo-Kościół, ustawiony przez harcerzy krzyż w niczym państwu nie przeszkadza.
Co cesarskie – cesarzowi…
Przeciwnicy obecności wszelkich symboli religijnych w życiu publicznym, powołując się na zasadę rozdziału państwa i Kościoła, chcą pozbyć się nie tylko krzyża z Krakowskiego Przedmieścia, ale i ze szkół, urzędów. Zasada rozdziału Kościoła od państwa nie została wyrażona expressis verbis w przepisach Konstytucji. Jest ona jednak jednym z fundamentów państwa świeckiego, a jej wyraz możemy znaleźć w pkt. 3. wspomnianego wcześniej art. Konstytucji: „Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego.” Zarówno państwo jak i kościoły posiadają autonomię i są wzajemnie niezależne. Warto zauważyć, iż Konstytucja podkreśla, że państwo i Kościół współpracują ze sobą, dla dobra człowieka. Zasady tej nie można rozpatrywać samodzielnie, bez uwzględnienia reszty przepisów, a zwłaszcza przytoczonego wcześniej art. 25 pkt. 2 Konstytucji, który mówił o bezstronności państwa i gwarantował wszystkim swobodę w wyrażaniu swojej wiary. Wynika z tego, że jeżeli ktoś bądź grupa ludzi chce zamanifestować swoją chrześcijańską wiarę w przestrzeni publicznej, może to zrobić – np. poprzez postawienie krzyża, powieszenie go w klasie czy zorganizowanie procesji. To gwarantuje nasze państwo. Takie same prawa posiadają wyznawcy wszystkich religii i ateiści. Są to jedne z podstawowych praw człowieka, wynikające z samego faktu bycia człowiekiem, dlatego państwo je „gwarantuje” a nie nadaje – bo źródłem ich jest godność ludzka a nie prawo stanowione.
Tolerancja dla wolności
Wzywanie do usunięcia symboli religijnych z życia publicznego nie ma podstaw prawnych. Co więcej, jest po prostu przejawem braku tolerancji u osób nie podzielających danego światopoglądu. A przecież paradoksalnie to właśnie ten argument – tolerancja dla niewierzących, wysuwany jest bardzo często przez przeciwników obecności symboli religijnych w życiu publicznym. Gdyby państwo przychyliło się do postulatów wykreślenia religii z życia publicznego, przestałoby być państwem świeckim. Nie byłoby nawet państwem neutralnym – stałoby się krajem z urzędowym ateizmem, które ignorowałoby prawa wierzących.
Sam krzyż smoleński wymaga głębszego zastanowienia – nie było moim zamiarem rozstrzygać, czy powinien zostać czy też nie – przedstawiłem jedynie sytuację prawną symboli religijnych w świetle obowiązującej Konstytucji. A prawo, właśnie z Konstytucją na czele, do krzyża nic nie ma. Ani do tego z Krakowskiego Przedmieścia, ani do tych wiszących w szkolnych salach. Nie ma nawet nic do placów, ulic i obrazu Matki Bożej Królowej Pokoju z olsztyńskiej Wysokiej Bramy…
Zapraszam na Orle Pióro!