Czego pragniesz najbardziej?Kategorie: Zainteresowania, Żyj chwilą, Praca i kariera Liczba wpisów: 19, liczba wizyt: 48979 |
Nadesłane przez: Isiunia 19-09-2012 11:18
Teraz będzie bardzo osobiście i ostro....
Mam niezłego bzika ;) Są słowa, których nie lubię. Sama ich nie wypowiadam i nie lubię słyszeć ich brzmienia. Pomijając przekleństwa, które jak obserwuję, są powszechnie używane i nawet już akceptowane ( przekleństw tez nie lubię), to są takie słowa, wyrażenia, które szczególnie mnie drażnią.
Np: "dupa" i wszystkie zwroty z tym brr słowem. I "kupa" i "sraczka" i "zesrać się" itp. Nawet pisząc te słowa czuję się zażenowana. I często jak słyszę je wypowiadane przez ludzi wokół, tak beztrosko, to czuję to zażenowanie również.
Pisze o tym, bo miałam wczoraj dyskusję ze swoim synkiem odnośnie używania przez niego tych słów, które dla niego wydają się "fajne" i "dorosłe". I dlaczego nie może ich używac, przecież tak wszyscy mówią.
Tłumaczę bardzo prosto, że ja ich nie używam, że fajni ludzie ich nie używają...Że zamiast jest wiele innych słow, które można użyć i jest przyjemniej.
Obserwując jednak to, co i jak ludzie mówią, zauważam duże rozluźnienie językowe. Znajomi używają czesto przekleństw określających stany emocjonalne, używają ich jako przerywników wypowiedzi, swoistych przecinków. Słowo "zajebiście" weszło do słownika i już nie razi. Przynajmniej większości. Wyrażenie "rzucę sobie kurwą" - powiedziane na konferencji wydaje się luzackie i radosne.
Mnie to razi, obraża i nie czuję się komfortowo. Jestem z innej epoki?