Nasze "Nas Troje"Kategorie: Rozwój, Rodzicielstwo, Praca i kariera Liczba wpisów: 397, liczba wizyt: 1280392 |
Nadesłane przez: Isabelle dnia 01-02-2011 11:23
Nie rozmawiałam z Centem od wczorajszego poranka! Wczoraj szedł na popołudniówkę a dziś na ranną zmianę. Jak wrócił to nie był zbyt rozmowny:D Próbopwałam go za brodę potargać ale zasnął
Wniosek - cierpię na Centoholizm;)
Michaś chodzi na dyżury do przedszkola - martwię się bo mówi mi, że go żołądek boli:-/ A w ubiegłym tygodniu z powodu rozwolnienia o mało na bal przebierańców nie poszedł! Tak płakał, żę go puściałam z tym rzwolnieniem na bal..Sama zaś urlop wzięłam w piątek i dyżurowałam pod przedszkolem żeby w razie wypadku do domu go zabrać. Na szczęście mu przeszło. Może to jakiś stres bo spał u Cioci a nie w domu? W każdym razie znowu go obserwuję...
Nadesłane przez: Isabelle dnia 27-01-2011 09:45
Zła jestem na siebie! Od prawie miesiąca nie jem chleba i innych mącznych produktów a dziś skusiłam sie na pączka do kawy. Bo wieści dobiegające zewsząd powalają.
Wczoraj dowiedziałam się o raku u mojej przyjaciółki z liceum. A inna koleżanka poroniła... Ja nie mogę. Ile takich wieści jeszcze udźwignę.
Jutro jadę zapisać sie na cyologię. Boję się, ze może dla mnie jest za późno... Strach jest obezwładniający...
I źle mi, że ludzie których spotykam nie zawsze są lojalni. Zastanawiam sie czy to z zazdrości, ze ktoś jest od nich zdolnieszy, mądrzejszy? A może im sie tak wydaje.
Przeszłam w swoim życiu, kiedyś bardzo dawno etap zazdrości koleżańskiej. Przyjaciółka z którą pracowałam była o niebo odemnie zdolniejsza. Wszystko wychodziło jej lepiej niż mi. A ja byłam cholernie ambitna. A ze pracowałyśmy w tandemie trudno było mi przełknąc fakt, że to Ona jest lepsza.
Przepracowałam uczucie zazdrości wtedy. Bolało. Ale teraz nie zazdroszczę już niczego nikomu. To był kolejny punkt w budowaniu mojej tożsamości i mojego systemu wartości.
Nie cierpię ludzi, którzy kierowani zazrością krzywdzą innych. Każde działanie przynosi za sobą inne działanie. Podejmując decyzje pamiętajmy o tym czy warto?
Michaś dziś śpi u cioci a my popołudniem wyjeżdżamy z Centem i moją mamą. Trudny wyjazd przed nami. I jeszcze śnieg pada. Nie lubie podróżować zimą.
Nie lubię tego tygodnia.
Nadesłane przez: Isabelle dnia 25-01-2011 08:51
Jak to jest, że po burzy przychodzi spokój a po spokoju burza. Czułam niepokój już w ubiegłym tygodniu. Wydawało mi się kikla razy, że coś słyszałam za zamkniętymi drzwiami. Znaki? A to spadło w kuchni pudełko, które samo prawa spaść nie miało a to nagle szczotka do zamiatania się sama nagle przewróciła...Odrzucałam mysli... Nie nie bałam się. Nie czułam niepokoju, że mogę stanę twarzą w twarz z duchem... bałam się, że skoro tak się dzieje to coś znaczy. Nie bałam się o czas teraźniejszy ale o przyszły.
Odgoniłam niepokojne myśli...i nagle niepostrzeżenie wszystko zaczęło jak domek z kart się walić. Kilka śmierci osób które znałam pobieżnie, jakieś sygnały, ze ktoś jest chory...
Michaś wpadł do studzienki.
I dziś w nocy znów wydarzyło się coś złego, coś o czym pisać.nie bedę i nie mogę.
Czuję sie tak jakby ktoś otworzył puszkę Pandory...
Nie jestem przesądna. Lubie czarne koty i przechodze pod słupem.
Ale czasem mam wrażenie, odczucie czy sama nie wiem co...że coś sie wydarzy. Dostaję sygnały tylko nie umiem ich od razu odczytać.
Teraz czuję, że to nie koniec pandorowej puszki...i jestem przerażona!