....być może nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki...ale dobrze, że z przyjaźnią tak nie jest.
W młodości odprowadzałyśmy się do domu po tysiąckroć...byłam pierwszą osobą do której przyszła po śmierci jej taty...była pierwszą osobą której nielojalność przyniosła mi ból i poczułam gorycz...
Po latach myślę, ze tak własnie powinno być. Że te wszystkie wydarzenia sprawiły, że cokolwiek będzie sie działo znamy drogę do siebie. Zawsze ja odnajdziemy.
Pomimo innych "żyć", innych rodzin i innego otoczenia bedziemy jak ta rzeka, której nurt raz przytłacza swoja siłą i ogromem a innym razem ledwie się sączy.
Dziś znowu wartko popłynęła historia. Nasza historia.:)