Etap Drugi życia dorosłegoKategorie: Rodzicielstwo, Ciąża Liczba wpisów: 139, liczba wizyt: 316597 |
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 16-09-2011 22:57
Padnięta i ze ślinotokiem. Wątek marietty o chipsach zawrócił mi w głowie. Chyba mi się dzisiaj przyśnią zielone Pringlesy, których jak się okazuje w Polsce już dostać nie można,
Szymciur cycusia dalej ni hu hu. Chyba to koniec mojego karmienia piersią. Dzieciątko rządzi. Nawet przez sen piersi nie chce. A jak mi się uda mu wcisnąć, to bierze ją tylko po to, żeby wbić weń te swoje perełki. Tak jakby ugryzienie Mamusi sprawiało mu wielką przyjemność. Bestia malutka kochaniutka.
Odwiedziły nas dzisiaj Martyna z Lenką. Lenka już siedzi i raczkuje, a jest starsza od Szymciura o 2 całe dni. Ale za to zębów nie ma . A moja kluseczka leniwa... też nań czas przyjdzie i na siadanie i na raczkowanie, w to nie wątpię przecież.
Dzisiaj cały dzień spędziliśmy w domku, bo Julek Cebulek chory i zarazić Szymciura nie chciałabym.
Jutro jadę do Ł., mam się spotkać z Wiolą szwagierką (właściwie to nie wiem kim Wiola dla mnie jest, nie znam się na fachowych określeniach koligacyjnych - a chodzi mi o żonę Mężowego Brata).
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 15-09-2011 09:51
I po weselichu. Było super, zabawa do białego rana :) Szymciur pierwszego dnia był z nami na sali do 19:30, później zaprowadziliśmy go do domu. Żółwim, spacerowym tempem do domku mieliśmy 10 min, czyli przysłowiowy rzut beretem.
Był tak grzeczny, że to przeszło moje najśmielsze oczekiwania :) Miejsca mieliśmy nieciekawe, bo nie dość, że na końcu stołu, tuż przy przejściu do WC (wszyscy goście chcąc skorzystać z toalety musieli się przeciskać między ścianą a wózkiem), to do tego wszystkiego jakieś 2 m od nas stał głośnik. Dla Szymciuszka wszystko jednak było tak interesujące i ciekawe, że ani przez chwilę nie był marudny. Ba! Nawet udało mu się przy tym hałasie zasnąć i pospać jakieś 1,5 h - to dopiero wyczyn ). Goście weselni aż do wózka z podziwem zaglądali i nie mogli się nadziwić, co to za spokojne dziecko mamy :) Mąż kuzynki stwierdził, że takich dzieci jak Szymciur to mógłby spokojnie mieć z piątkę i żebym mu "przepis" dała hihi.
Drugiego dnia zostaliśmy do 21:30, ale wieczór i noc były takie cieplutkie, że połowę tego czasu przespacerowaliśmy na zewnątrz a Szymuś i tak spał. Mój kochany aniołeczek Tyle, że przez to całe wesele oduczyło się moje dziecię piersi. Za żadne skarby teraznie chce ssać, pokochało bowiem butelkę :( Nie wiem co mam robić, nie chcę rezygnować z karmienia, ale ciągłe odciąganie jest męczące i nie zawsze możliwe .
Kolejnym dylematem jest nasz pies. Strasznie nie lubi innych psów (zwłaszcza dużo większych od siebie) i w furii nauczył się przeskakiwać prawie dwumetrowe ogrodzenie (1,5 m siatka + jakieś 30cm murek). Nie uwierzyłabym, gdybym nie widziała tego na własne oczy. Co śmieszne, to chojrak z niego tylko na podwórku, a jak przeskoczy to już mu odwagi brakuje i się wycofuje. Ale widok rozjuszonego boksera przeskakującego przez ogrodzenie niejednemu człowiekowi może zmrozić krew w żyłach. Jeden z sąsiadów ma coś w rodzaju przerośniętego olbrzymiego bernardyna, którego na dodatek bez kagańca wyprowadza, a sam pies na oko waży ze dwa razy więcej od niego. Ciężko by się to mogło dla Tolka skończyć, gdyby wyskoczył tak do niego :( W trosce o bezpieczeństwo, Tolek spędza teraz prawie cały dzień na łańcuchu ;( Strasznie mnie przez to boli serce. Nasz kanapowy boksio, wychuchany, wydmuchany stał się psem łańcuchowym. Przez własną głupotę nie może biegać luzem po podwórku. Wczoraj całą noc o tym myślałam, jakby to ogrodzenie jakoś pdwyższyć albo co ale nic nie wymyśliłam. Przed wyjazdem Męża długo o tym rozmawialiśmy. Doszliśmy do wniosku, że po jego powrocie z pracy zabierzemy psa do siebie i zobaczymy, czy pies i dziecko się sprawdzą. Jeśli nie, to jestem gotowa poszukać Tolkowi nowego domu. Takiego z dużym podwórkiem i wysokim ogrodzeniem. Płaczę na samą myśl oddania psa obcym ludziom, ale wiem, że on na łańcuchu cierpi :(
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 09-09-2011 15:35
Jutro o tej porze będziemy w kościele. A później imprezka Kreacja skompletowana. Jupii. Dwa dni zakupów zaowocowały kiecką, butami, torebką i żakietem. Wszystko w odcieniach beżu. Całkiem sprawnie to wszystko się ze sobą komponuje.
Na 18tą idziemy z Julką Cebulką do kosmetyczki, jutro o 11:30 fryzjer. Muszę jeszcze skoczyć do Rossmanna po żel do golenia, bo się skończył.
Mam nadzieję, że jutro Szymciuszek będzie grzeczny, bo planujemy go zabrać ze sobą i mieć na sali tak do 19-20tej. Później go przyprowadzimy i resztę nocy spędzi z nim Teściowa. Na szczęście sala weselna jest rzut beretem od naszego mieszkanka i można w 10 min stamtąd dotrzeć na nogach :) W razie jakby się coś działo, zawsze możemy z mężem zajrzeć. Dawno nie byłam na weselu i już się nie mogę doczekać hulanki ;)