Zwyczajne życieKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 47, liczba wizyt: 90102 |
Nadesłane przez: oaza dnia 09-01-2011 13:31
Dziś mam Dzień Leniwca...Pogoda absolutnie nie sprzyja żadnej aktywności. Jedyne na co się wysilam to stukanie palcami po klawiaturze...Chłopaki śpią, ja zaraz obiorę ziemniaki, a że dziś cycki kurczęce to wysiłku tez minimum.
Dopiero pół godziny temu wzięłam prysznic, bo cały czas błąkałam się po domu w piżamie..
Chciałam wykrzesać z siebie jakieś głęboko ukryte pokłady energii i pójść do mamy na ploty...Sama!..Ale moja mama nie miała nawet ochoty na pogaduchy, a ja specjalnie nie nalegałam, więc siedzę dziś w domu i się nudzę...Żadna jednak aktywność nie wchodzi w grę, bo mi się nie chce...A co!
Od jutra teoretycznie mam zaplanowany urlop, ale na niego nie idę, bo stwierdziłam, że szkoda go tracić, więcej po macierzyńskim posiedzę z maluszkiem...19 stycznia natomiast idę do gina i chyba wezmę sobie na tydzień L-4, bo trochę odpoczynku mi się przyda po zwariowanych trzech tygodniach.
Zresztą ostatnio coraz częściej słyszę pytanie kiedy idę na zwolnienie, bo przecież 100% płatne...Planowałam od marca, ale po wizycie u lekarza tak naprawdę zdecyduję kiedy...
Czuję się wprawdzie dobrze, ale stres w pracy trochę zaczyna mnie zżerać, bo nie wszyscy rozumieją, że w ciąży nie powinnam się denerwować i mnie denerwują, a ja teraz jestem bardzo despotyczna i wyrywna...
Nadesłane przez: oaza dnia 30-12-2010 20:39
Byłam wczoraj na USG i jednak będzie dziewczynka.
Niestety, całą moją radość mąci fakt, że szyjka macicy zaczęła się rozszerzać od środka, co zaniepokoiło lekarza. W związku z tym wizyta za trzy tygodnie. Lekarz sprawdzi czy rozwarcie się nie powiększa i jeśli tak to konieczne będzie założenie pessara.
Oczywiście do wczoraj nie miałam pojęcia co to jest i do czego służy, a teraz siedzę w internecie i wyczytuję co i jak. Generalnie założenie pessara komentowane jest jako bardzo dobry sposób zapobiegający wcześniejszemu porodowi.
Oczywiście do wczoraj czułam się dobrze, Żadnych nietypowych kopnięć, skurczów ani innych dolegliwości. A teraz nagle mi się wydaję, że mam parcie w dół. I już sama nie wiem czy to faktycznie czy sobie wmawiam.
Dowiedziałam się również, ze po założeniu owego pessara dostanę L-4 żebym mogła więcej odpoczywać i leżeć. Uśmiechnęłam sie i powiedziałam, że jest to nierealne przy dwulatku w domu. W pracy to chociaż siądę z tyłkiem i siedzę, a Mati wymyśla cały czas jakieś atrakcje, więc o leżeniu nie ma mowy.
No cóż zobaczymy jak to będzie...Powstał też problem imienia, bo mój typ: Aleksandra, budzi absolutny sprzeciw. I to nie tylko M., ale większości rodziny.
Nadesłane przez: oaza dnia 26-12-2010 21:42
Wczoraj zrzuciłam z aparatu fotki. Oczywiście zrzuciłam je do komputera, po czym zaczęłam przeglądać. Oglądałam z zaciekawieniem zabawne minki mojego synka, bo oczywiście zdjęć Mateusza było najwięcej. Po czym nastąpił wstrząs!...Na końcu całego zestawu fotek pojawiło się zdjęcie słonicy...znaczy się MOJE! Wybałuszyłam gały. Zdaję sobie sprawę, ze przytyłam, no bo jestem w ciąży. Ale do cholery to dopiero 6 miesiąc, a co będzie później? Licząc od dnia dzisiejszego do przewidywanego dnia porodu pozostało równe 4 miesiące... to jak ja u licha będę w kwietniu wyglądać???
Chyba w tym szoku przez ułamek sekundy przemknęła mi myśl. że powinnam się odchudzać...Po chwili ochłonęłam. Odchudzanie przecież nie wchodzi w grę. Powinnam się racjonalnie odżywiać, a nie żreć co tylko mi się nawinie pod rękę. Mogę śmiało powiedzieć, ze to moje noworoczne postanowienie. Wyjdzie na dobre i mnie i maleństwu.
Kolejnym spostrzeżeniem z owego zdjęcia jest moja fryzura, a raczej jej brak...No z tym na szczęście mogę coś zrobić i po Nowym Roku zamierzam, bo w tym to już marne szanse żeby się do fryzjera dostać... Tak czy siak jutro dzwonię i się umawiam. Coś muszę zrobić dla polepszenia sobie samopoczucia.
Kolejne postanowienie noworoczne...nie spoglądać w lustro do porodu, aby nie popaść w deprechę. Mam z radością oczekiwać narodzin dziecka, a nie zastanawiać się nad swoim cielskiem, bo póki co to niewiele mogę zrobić.
W każdym razie M. zapowiedziałam, ze na imieniny chcę rowerek stacjonarny. Jego reakcja...roześmiał się i powiedział, ze to będzie kolejny sprzęt, który będzie się kurzył. Zero wiary w moje zamiary...Eh