Mama w pracy i po pracy oraz...synKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 107, liczba wizyt: 267648 |
Nadesłane przez: castilla 17-02-2011 12:35
...w uzupełnieniu na komentarze do mojego poprzedniego wpisu...
Sprawa o alimenty, w tym przypadku nic może nie dać, ponieważ:
- facet nie ma stałych dochodów (czyli nie tak , jak np. mi komornik od razu by wsiadł na wypłatę), a mało tego - nawet wykazuje straty i lata do opieki społecznej (jeszcze ja bym musiała na niego alimenty płacić:), albo co gorsza Miłoszek jak już dorośnie) - żartuję - całe szczeście nie jest moim męzem i nie mam z nim wspólności majątkowej
- ma również inne zobowiązania alimentacyjne, ale tam dzieci dostają pieniądze od Państwa, jako rodzina zastępcza (opiekunowie), bo ich matka nie żyje
- jesli bym nawet uzyskała wyrok sądu i zasądzili mi alimenty (co wcale nie jest takie pewne, bo to ja mam dochody, on , nie) - to z funduszu alimentacyjnego nie dostanę nic, ze względu na wysokość dochodów
- mozna by egzekwować z jego majątku (bo takowy , w formie nieruchomości posiada), ale proces byłby długi i nie wiem czy wtedy już w ogóle cokolwiek mozna by od niego uzyskać
- zostaje po dobroci...zobaczymy
A jakieś pieniądze ma, ze źrodeł niewykazywanych - inaczej mówiąc, z pracy "na czarno" - i za to może z panienkami na piwo chodzić :)
Najlepsze było to , że twierdził, że "wyrwałam" go dla kasy :) Jeśli o to by akurat chodziło, to inaczej bym szukała...
Dlatego na razie sobie odpuszczę, co nie znaczy że nie można kiedyś tam założyć sprawy i o zaległe alimenty.
Niby znam się na przepisach i na prawie (no i własnie dlatego wiem, jak cieżka jest potem egzekucja, zwłaszcza, że ja nie znajduję się w niedostatku). Przepisy przepisami, życie życiem...
Myśle, że trzeba to rozegrać bardziej umiejętnie, a to dowód tylko na to , że można być rozsądnym, ale niekoniecznie "w swojej" sprawie...