Czytaliście zapewne Centa notkę:) Ja bardziej to wszystko przeżywałam chyba niz ON. Jemu tylko troszkę uszy z wrażenia poczerwieniały a ja byłam czerwona jak diabli i czułam pod czaszką ciśnienie 200:)
Odkąd Cent się do mnie przeprowadził zawsze był "mężem swojej żony" bo to mnie wszyscy znali:)
Wczoraj poczułam smak tego jak to jest być "żoną swego męża":))))) I wiecie co - to mi też pasuje:) Miałam co prawda trudność żeby nie odzywać sie za często i konwersację pozostawić nagrodzonemu ale myślę, że następnym razem będzie lepiej;:))))
Pięknie jest siedzieć obok nagrodzonego, gdzie panie z rzędu obok odwracając głowę pytają - "To Pani mąż"? A ja z dumą odpowiadam, że tak:) I słyszę- gratuluję;)
I podobnie jak Cent też sie czułam jak na rozdaniu Oscarów- bo oprawa uroczystości była naprawdę dopracowana i piękna:)
Chcę więcej kochanie:))))))
Zamknij