W ramach PMS-a dostałam dziś głupawki przy obiedzie! Cent jadł frytkę...spojrzałam na niego akurat w momencie, kedy ją jadł i nagle cała sytuacja wydała mi się nieralna i taka dziwnie śmieszna tak fajnie jadł tą frytkę:D Wybuchnęłam śmiechem...pociekły łzy...ze śmiechu oczywiście...rozmazałam makijaż. Cent ze spokojem poczekał aż mi przejdzie i zapytał co to było! Ja mu mówi - że On, że frytka, że komizm jakiś dziwny a On zero zrozumnienia tylko jakieś takie politowanie we wzroku...
Kiedy już w miarę się uspokoiłam...On znów nieświadomie podniósł widelec z frytką so ust...i ja od nowa dałm popis szalonej głupawki. Cud, że czkawki nie dostałam.
Na to mój spokojny mąż, oaza opanowania, siła równowagi trzasnął sztućcami o talerz i wyszedł:D:D:D
Taki to mam nietypowy PMS. Jaky nie było- czy przez fochy czy przez śmiech facet i tak wkurzony został:D:D:D
Zamknij