Mam ogromny szacunek dla ziemi. Może dlatego, że mama opowiadała mi zawsze, że w ciężkich czasach dzięki niej przetrwali... Mój dziadzio miał tylko jedną rękę... Drugą ucięła mu maszyna jak pracował przy budowie drogi. Miał wtedy tylko 19 lat! I tą jedną ręką uprawiał swój kawałek ziemi. Ożenił się i miał trójkę dzieci - w tym moją mamę:) Myślę, że mój dziadzio był najdzielniejszym człowiekiem jakiego znałam! Sam tą ręką spulchniał ziemię, sadził i pamiętam jak tępił chwasty i zbierał plony. Nawet jak już nie musiał. Zabrać mu tą ziemię oznaczałoby - zabrać mu jego życie.
Teraz mama chce przepisać ta ziemię nam. Ale ja nie chcę. Nie całą. Nie jesteśmy rolnikami z Centem i nigdy nie będziemy. Chcę tylko kawałek wkoło domu jako pamiątkę. Żebyśmy mogli czasem poczuć zapach ziemi. W takich chwilach przypominam sobie dziadziusia. Tak go kochałam. A On kochał tą ziemię. I smutno mi, że ja nie podołam. Ale wiem, że tak trzeba. Ziemię trzeba kochać inaczej nic się na niej nie urodzi. Chcę by ziemię dostała moja siostra. Oni dadzą sobie z nią radę lepiej. A ja będę spokojna, że ziemia pamiętająca jeszcze pracę mojego dziadziusia nadal jest kochana...
A ja sadząc krzewy, kwiaty i tuje w miejscu w którym rosły kiedyś dziadziusiowe pomidory zawsze myśleć będę o tej swojej miłości. O moim dziadziusiu, który odchodząc pozostawił taką pustkę. Ta ziemia go pamięta:)
Zamknij