Nie wiedziałam, że jest tyle do roboty w domu i obejściu. Dałabym sobie głowe uciąć, że jak sie wszystko rozegra planowo to można ze wszystkim zdążyć i zaplanować.
Guzik.
Wystarczy że dziecko chore i plany jakoś się rozmywają.
Dzis pobudka 5.00..płacz "mamusiu ucho mnie boli" Zamarałam...jak pomóc...on jeszcz nigdy nie miał zapalenia ucha. Nie wiedziałam jak sobie poradzić. Panika. Na szczęście po chwili ożyłam i zapodałm mu ok 6.00 IBUM...podziałał i Michaś zasnął. Spał do 8.30 i w sumie to ja go obudziłam bo na 9.30 Cent nas umówił do lekarza.
Lekarka obejrzała, obstukała, zajrzała w uszy i orzekła ich zapalenie. Obydwu! Zakupiliśmy zatem kropelki, antybiotyk i Ibum i do domku przyjechaliśmy.
W domku zabawiliśmy tylko chwilkę bo na 15 umówieni bylismy u Cioci. Z jej córką a mamą mojego chrześniaka pojechaliśmy później zakupić ROWER! I mam już prezent dla chrześniaka! Piękny biało - czarny, lekki i na pewno się mu spodoba;) Cena - 750 złotych. Były tańsze ale...w końcu chrzestni powinni się czasem wykazać;) Na komputer mnie nie stać, kłada w życiu bym mu nie kupiła to zainwestowałam w porządny rower:) Ale sie cieszę:) Uwielbiam dawać prezenty:)
Teraz muszę jeszcze wymyśleć jak go dostarczyć do adresata. Na razie został w sklepie!
Pojechaliśmy jeszcze z Centem po róże, inne kwiatki i ziemię...na róże ponoć za wcześnie to kupiliśmy bratki miniaturki i inne jakieś które posadzę koło studni:);)
Po powrocie do domu okazało się, że mamy gości. Żona kuzyna z zaproszeniem na tą drugą komunię przyjechała. Tydzień po komunii mojego chrześniaka...oj będzie to ciężki maj;)
A na koniec posadziłam te bratki i już wiszą w skrzynce na moim balkonie...jak myślicie nie zmarzną?
Zamknij