Zaczęłam go dość wcześnie:) Wstałam o 6 z Centem:) Umyłam sobie spokojnie głowę:) Michaś jeszcze spał smacznie:) Cent pojechał do pracy- teraz to On ma bliżej do pracy niż ja...Ja mam ok 12 km on tylko 2;)
I zmieniło się coś odkąd poszedł do nowej pracy. Teraz ja odwożę Michasia do przedszkola choć przedszkole jest ze 200m od pracy Centa. No ale on jeździ na 7 i szkoda mi smyka tak wcześnie budzić. Jak ja go odwożę wstajemy tak o 6.50 a tak musiałby wstać sporo wcześniej! Więc ustaliliśmy, że to będzie moja rola:) Michaś jak na razie nie narzeka;)
Swoją drogą w przedszkolu mają dyżury. Tak samo było w czwartek i piatek. Ktoś kto przyjmował Kartę Nauczyciela chyba myslał, ze wszystkie matki w tym kraju to nauczycielki i że spokojnie bęzie można w domu z dzieckiem siedzieć. Niestety, Normalny czas pracy większości ludzi to 40 h. Dobrze, że były te dyżury...ale co ja zrobię latem? Nie mam dwóch miesięcy wolnych... I babci na podorędziu też nie mam...Temat Karty Nauczyciela bardzo mnie drażni, oj bardzo! No ale to temat na inną notkę:) Jest to temat z rodzaju takich, który działą na mnie jak płachta na byka! Wiem,że to ciężka praca ale znam bardzo podobne też ciężkie...a o wiele gorzej płatne i nie mające przywilejów. To co? Bo liczne grono pedagogiczne jest to ma rację? Gdyby ktoś mnie pytał...jestem za zmianami w Karcie! I juz. Dlatego właśnie, że inni rodzice są w kropce...Bo kto będzie z moim synem jak pójdzie 1 klasy i będzie miał wakacje? A tegoroczne wakacje? Masakra!
I wiem, że moje słowa wywołają sprzeciw. No cóż ...
No i zboczyłam z poświątecznego tematu! Bo jakaś dziś jestem pełna mysli niepokojnych:);)
Zamknij