Dawno już nie widziałam swojego dziecka tak nieśmiałego i niepewnego jak dziś na występie z okazji Dnia Kobiet...
Przyjechałam do przedszkola na 9, żeby pomóc ciasto kroić i kawę parzyć. Michaś mnie widział i sie tulił jakoś tak bardzo jak nigdy. Potem musiałam wyjść bo dzieci miały próbę. Poczekałam na korytarzu. Potem weszłam, żeby Michasia ubrać w białą koszulką... Mały przywarł do mnie całym ciałem i zaniósł się szlochem..Nie wiedziałam co się stało:-o Po rozmowie z nim okazało się, że on myślał, że własnie występ był a ja go nie widziałam... Biedny maluch..:) Wytłumaczyłam mu, że występ dopiero będzie i że babcia przyjdzie. Ale do swojej formy po tym płaczu nie wrócił...
Niemniej śpiewał i tańczył jak się patrzy ale znam swoje dziecko i widziałam niepewność w jego ruchach i spojrzeniu.
No ale po balu babcia zabrała Michasia na spacer po Słupcy:) I właśnie dzwoniłam, że przyjechali już do domu autobusem:) Ponoć po jego nieśmiałych ruchach nie ma już śladu. Chyba bardzo przeżywał ten występ bo od tygodnia codziennie rano pytał mi się - "Czy to już 8 matca mamo?"":)
I właśnie z tej kobiecości dostałam rano kwiaty i prezent od mojego męza:) I w pracy różę od jedynego faceta w naszej firmie:) :))) Lubię dostawać kwiaty z okazji święta lub dnia codzienniego;)
Zamknij