Moje-MacierzyństwoKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 82, liczba wizyt: 222079 |
Nadesłane przez: exarol 15-07-2015 10:48
Ja kocham Wrocław, jeszcze na długo zanim tu zamieszkałam uważałam Wrocław za jedno z fajniejszych miast w Polsce. Teraz pomalutku pokazujemy Wrocław Mai, co niestety nie jest łatwe
Spacer z wózkiem po rynku? No istne szaleństwo, nierówna kostka brukowa, dziury i miliony ludzi, plusem jest to, że dzięki temu spacerkowi tylko utwierdziłam męża, że 3-kołowy wózek x-lander lub quinny to absolutna niezbędność chcemy kupić jeden z tych na wielkich kołach nadający się np do biegania lub jazdy na rolkach. Czyli po prostu jeden z tych, które wytrzymają trudy użytkowania zarówno w mieście jak i na naszej wsi
Ale wracając do tematu, w niedzielę odwiedziliśmy wrocławski bazar smakosza w browarze mieszczańskim i wiecie co? Naprawdę polecam, załapaliśmy się na kuchnię tajską, hinduską, oraz ku ogromnej uciesze mojego męża ukraińską. Jedzenie było fantastyczne. Prawdą jest, że po powrocie z Londynu bardzo tęsknie za tym szybkim streetowym jedzeniem z Azji, a wbrew pozorem nie łatwo o takie nawet we Wrocławiu. Na bazar zapewne pojedziemy jeszcze nie raz, zwłaszcza że Mai również smakuje bardziej egzotyczne jedzenie!
Po obiadku na bazarze planowaliśmy lody w naszej ulubionej lodziarni, którą polecam ( lodziarnia znajduje się we Wrocławiu na ul. Więziennej w Galerii Italiana). Zrezygnowaliśmy jednak z tego planu ponieważ podejrzewaliśmy, że ciężko będzie zaparkować w centrum i zdecydowaliśmy się na spacer po pergoli. Okazało się to jeszcze głupszym pomysłem, najpierw pół godziny staliśmy w korku, aby do niej dojechać, a później drugie tyle szukaliśmy miejsca parkingowego w okolicy, co się niestety nie udało, mimo tego, że byliśmy skłonni zapłacić za parking nawet 20 zł. Niestety wszędzie było pełno kiedy już zdecydowaliśmy, że wracamy do domu cudem jakimś udało się nam zaparkować dosłownie zaraz za mostem Zwierzynieckim, a więc prawie u celu.
Tak czy inaczej po pergoli nie pospacerowaliśmy, ponieważ dzień wcześniej odbywał się tam koncert z cyklu „Męskie Granie” i wszędzie znajdowały się niepozbierane jeszcze toalety emanujące niezbyt zachęcające wonie. Byliśmy źli, wkurzeni i ogólnie, no nie będę nie wyrażała…
Finalnie zdecydowaliśmy się na spacer po parku japońskim, czyli kolejny nie trafiony pomysł, ponieważ nie jest on absolutnie przystosowany do odwiedzin rodzin z wózkowymi dziećmi. Absolutnie to może przesada, ale po tym jak przepchaliśmy już wózek grzęznący w mini kamyczkach, oraz jak wraz z G musiałam wnosić wózek po mostku, stwierdziłam, że na takie wycieczki jest jeszcze troszeczkę zbyt wcześnie. Tak czy inaczej ogród jest przepiękny, a Majucha mogła rozkoszować się podwieczorkiem nad brzegiem cudownego stawu Szkoda tylko, że mniej więcej 1/3 ogrodu była dla nas nie dostępna, następnym razem zapakujemy Majsię w chustę i nadrobimy braki w zwiedzaniu
Brzmi to zapewne marudnie, ale według mnie Polskie miasta nie są jeszcze gotowe na rodziny z dziećmi czy osoby na wózkach, a szkoda, bo naprawdę jest co oglądać.
Na koniec wycieczki Maja dostała balona Hello Kitty w jej rozmiarze i po raz pierwszy, chyba wydała się zachwycona zabawką