On- mój J. J. i Ja- A.A....czyli nasza codziennośćKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 294, liczba wizyt: 527504 |
Nadesłane przez: anetaab 27-01-2012 20:16
Oj ni jak mi tam było pr drodze i myślałam, że uda się jednak domowymi sposobami, ale się przeliczyłam.
Wstałam z mega bólem głowy, więc mój katar przy nim to pikuś, Pan Pikuś rzecz jasna.
Obawiałam się teżome dziecię bo marudny, płaczliwy, wstaje w nocy nad wyraz często, a i nie lada mnie przerażały wieczorne masakry przy zasypianiu, a i kaszel już słyszałąm, uznałam, że może coś mu jednak doleha i trza pomóc maluchowi.
Decyzja zapadłą, idziemy do przychodni, żeby w weekend nie zostać na lodzie.
Tyle, że najpierw się jeszcze musiałąm udać podbićubezpieczenie, bo po tych rewolucjach sprawdzają ( nie mam oczywiście żalu).
Generalnie nic mi nie dolega, ale ten katar zbyt poważny, żebyna niego nie zadziałać.
A Jakub? Płuca czyste, oskrzela czyste. Diagnoza?- wszystko sprawka wyżynających się ząbków. Więc neipozostało mi nic innego jak przeboleć, przeczekać. Smarować i podawać leki przeciwbólowe.
W aptece słono mnie pani skasowała za kropelki i spray do nosa, więc daj Boże żeby mi pomogły!