Etap Drugi życia dorosłegoKategorie: Rodzicielstwo, Ciąża Liczba wpisów: 139, liczba wizyt: 318144 |
Nadesłane przez: Ania_29 16-11-2011 11:49
Szymciur wczoraj już przed 18tą odpłynął w objęcia Morfeusza. Zaowocowało to tym, ze o 4 nad ranem zrobił mi już pobudkę. Dostał pić, chwilkę się pobawiliśmy i po jakiejś godzinie (chyba), bo na zegarek nie patrzyłam, udało mu się zasnąć. O 8 była pobudka, przewinęłam go, nakarmiłam, podałam lekarstwa, przebrałam i zaczęły się harce na sypialnianym łożu, na całego. Było troszkę po 10, jak Szymuś zaczął się dziwnie zachowywać. Strasznie mnie to rozbawiło, z trudem powstrzymywałam śmiech. Głowa zrobiła mu się ciężka jak z ołowiu i usilnie domagała się kontaktu a to z poduszką, a to z kawałkiem kołderki, a to z moją ręką, czy brzuchem. Popatrzyłam na jego oczka, malutkie aczkolwiek na siłę, przy wielkim wysiłku, otwarte. Walczyło moje dzieciątko ze snem dobre pół godziny, przyjmując co chwila takie pozy, że zaczęłam się obawiać o jego kręgosłup. Przykładowo siedział sobie, a za sekundkę głowa spływała mu do samego materaca, czyniąc przekomiczny ukłon. Kilka sekund z zamkniętymi oczkami (już myślałam, że będzie spał w takiej pozycji), i za chwilę znowu siedzi. I takich śmiesznych poz zaobserwowałam kilkadziesiąt. W końcu zajął się maltretowaniem metki od kocyka, zasypiając niemalże na siedząco. Przytuliłam tą moją walczącą ze snem dziecinkę, położyłam obok siebie i nawet nie wiem kiedy, moje dziecko zasnęło na dobre. Widoku walczącego ze snem dziecka nie zapomnę nigdy hehe.
Mąż przed chwilą dzwonił, że już jest na lotnisku, za chwilę odprawa. Ląduje tym razem w Krakowie (oby szczęśliwie i bez żadnych przygód a'la Wrona). Mam się go spodziewać koło 15:30. Cieszę się jak dziecko, mimo iż nie widzieliśmy się tylko troszkę ponad tydzień :)