Moje-MacierzyństwoKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 82, liczba wizyt: 221901 |
Nadesłane przez: exarol dnia 23-10-2015 14:04
Rano zawiozłam Manie do żłobka po powrocie z uśmiechem na ustach zabrałam się za łazienkę, po łazience zaczęłam myć okna, wtem zadzwonił mój telefon... Z przerażeniem podeszłam, obawiając się, że to żłobek. Okazało się że to moja siostra chce przyjechać i czy może? - możesz. wróciłam do okien, po chwili kolejny telefon. Znowu siostra, że w Biedronce są fajne jogurty w sloiczkach i czy chcę? - chcę . i wróciłam do okien. I co? Tak! Znowu telefon. Pomyślałam sobie że pewnie mają jakąś fajną promocję w Lidlu niestety tym razem to był żłobek Mania ponoć schodzi im w oczach, marnieje i do 14 nie wytrzyma. Wymaga pomocy lekarza, pielęgniarki, specjalisty... Usłyszałam jeszcze wiele bzdur, ubrałam się i pojechalam po mała. Teraz czekamy aż przyjmie nas lekarz...
Nadesłane przez: exarol dnia 18-10-2015 20:59
Mój blog, który piszę sobie jeszcze poza famelie.pl za miesiąc obchodzi roczek :) z tej okazji pragnę Was zaprosić na konkurs :)
http://moje-macierzynstwo.blog.pl/2015/10/18/kocham-miec-urodziny/
Nadesłane przez: exarol dnia 12-10-2015 22:52
Zastanawiam się jak to z nami będzie, z nami tzn z Manią i ze mną. Mamy połowę października a mała już drugi tydzień siedzi w domu. Pierwszy tydzień mała spędziła z tatusiem, ten tydzień cudem jakimś udało mi się połatać, tak aby obyło się bez brania wolnego w pracy, ale to naprawdę więcej szczęścia niż wszystkiego innego. Dzisiaj z Majuką siedziała teściowa, jutro trochę ja a trochę moja siostra, środę mała spędzi ze mną a w czwartek przyjeżdżają moi rodzice, więc tak jak pisałam fart, że tak to się poukładało. Ale nie zawsze tak będzie, jak Wy radziliście sobie kiedy Wasze maluchy były chore a Wy musieliście iść do pracy? Błagam o jakąś wskazówkę czy inspirację, bo już sama nie wiem co robić
Co węcej. No cóż moje dziecko już się w domu nudzi i rozbiera mi mieszkanie na częsci pierwsze. Ponieważ Majucha ciągle smara spacer odpada, nie zaprosimy również do nas gości z dziećmi aby inni nie mieli późnej kłopotów. Mają opiekujemy się na raty, cał czas w begu, ciągle na wszystko brakuje czasu, ciągle jesteśmy zmęczeni i nie wyspani, bo wydaje mi się, że mała odczuwa to napięcie w domu i nie może spać. Jeśli tak ma wyglądać ten żłobek i moje pracowanie to ja bardzo dziękuję, ale chyba nie dam rady…
Użalam się nad sobą, chyba troszkę tak, ale mam już delikatnie dosyć. Czekania z zegarkiem w ręku na męża, czy wróci z pracy, kiedy wróci z pracy, czy ja do swojej pracy zdążę na czas. Czy wysłać niedoleczoną Manię do żłoba, czy zatrzymać ją w domu i dać jej czas na wykurowanie się, czy jeśli zaprowadzę ją do żłobka w poniedziałek, to w środę nie będzie znowu chora. Ja oczywiście wiem, że ludzie mają większe zmartwienia, ale aktualie w nosie mam zmartwienia innych, na ten moment próbuję ogarnąć swoje życie i totalnie mi to nie wychodzi. Praca na zmiany również nie pomaga. Znajdą się tacy, którzy powiedzą, że po prawie dwóch latach laby w domu ( całą ciążę spędziłam w domu z przerwami na szpital plus macierzyński), powinnam być wypoczęta i radośnie w podskokach chasać do roboty, ale nestety nie tak to działa. Prawda jes taka, że po takich dwóch „leniwych” latach człowiek potrzebuje czasu aby to sobie wszystko poukładać, tak zwanie ogarnąć, czy po prostu odnaleźć się w nowej rzeczywistości. U mnie ta rutyna nadal się klaruje i postronny obserwator mógłby powiedzieć, że żyję w chaosie. Miałby rację …
Tak więc w tym całym bałganie życiowym dodatkowo każdego dnia modlę się o to aby nie otrzymać telefonu ze żłobka, że Pani przeprasza, ale, że Mania jest chora i że bezwzględnie trzeba ją odebrać. Żyję w tym ciągłym strachu i modlę się aby na wyświetlaczu mojego telefonu nie wyświetliło się „żłobek” bo naprawdę nie wiem co zrobić z chorym dzieckiem