Samo życieKategorie: Rozwój, Ciąża Liczba wpisów: 98, liczba wizyt: 260228 |
Nadesłane przez: agusia539 dnia 26-03-2012 19:36
Byłam dzisiaj na USG-17 tydzień i raczej wszystko ok.Niestety nie mam zdjęcia.Szkoda,ale przynajmniej widziałam.Niestety tez nie wiem czy chłopak czy dziewczynka,niby dobrze jeszcze nie widać,ale raczej chodzi o to żeby zrobić USG 3d i wyrwać kase...Jak tak patrze teraz na wagę płodu to myślę że może dziewczynka jednak,dziewczyna przedemną była i w tym samym tygodniu w ciąży jest i waga płodu duzo większa...Mam tylko nadzieję że wszystko dobrze...Tylko szkoda,że fotki nie ma... :-( A...na badaniu byłam sama-byłam do tego nastawiona...żadna mi strata.
Nadesłane przez: agusia539 dnia 23-03-2012 18:08
Pustkę i mętlik.Ciągle myśle,martwie się i denerwuje.Czuje że jeszcze coś ukrywa przedemną,albo mi się tak zdaje...Chce przeprowadzki a tak jak by chciał mnie odwieść od niej-bo szkoda domu zostawić,bo strach itd.Dzisiaj była firma ochroniarska...planuje podłączyć alarm,ale jak usłyszałam ile kosztuje to szok...Muszę ja wziąść wszystko w swoje ręce i podjąć decyzje-jeśli mamy dać sobie szanse to musimy mieszkać razem,a tu to za daleko dojeżdrzać ,jego szef nie chce płacić za paliwo,chyba że będzie jeździł z kimś,ale też nie za bardzo...Jedyne co to mieszkać w Warszawie-szef zgodził się na finansowanie mieszkania...Dla mnie tak na prawde ucieszyło by wyprowadzenie się z tąd jak najdalej-zostawienie tego wszystkiego w cholere i zaczęcie od nowa.Boję się że nawet jak będziemy mieszkać razem to on gdzieś ją zobaczy,że się spotkają.Ciągle nie mogę uwierzyć że mi to zrobił-że tak mnie zawiódł.Myślałam,że jesteśmy dla siebie,że będziemy szczęśliwi.Nie wiem czy dobrze robię-czuję pod skórą że popełniam błąd.A może za bardzo teraz jestem przeczulona i każdy krok,każdą minę,każde słowo traktuję jak znak,że coś nie gra...To brak zaufania.
Nadesłane przez: agusia539 dnia 22-03-2012 11:41
Wczoraj byłam już zdecydowana na wyprowadzenie się -spakowałam się po kłutni gdy on nazwał mnie jej imieniem-wpadłam w szał i dostał w twarz-już nie mogłam wytrzymać.Niestety nie pozwolił mi-ubłagał mnie,plakał,mówił,że już tego nigdy nie zrobi,i tak dalej...zostawiłam tą torbe i wyszłam bez niczego-pojechał za mną...pół dnia rozpaczał...tylko czy to było szczere?Nie wierze...Przez 2 dni nie był w pracy-szef wściekły,ludzie z budowy poodchodzili-sodoma i gomora...w końcu ja zadzwoniłam do jego szefa i powiedziałam że go przywioze...pojechałam z nim bo nie chciałam żeby pracy stracił-jedyne źródło dochodu.Tak na prawd wolałabym żeby chyba stracił pracę...może poszedłby gdzie indziej,do innego miasta-cały dzień myśle,że ona tam jest,a wiem że wydzwania i chce się z nim spotkać-nie wiem czy odbiera czy nie-mówi,że nie,ale wystarczy że raz się z nią spotka iod nowa się zacznie...Chciałbym nie myśleć o tym,bo się udręczam i to po co...powinnam myśleć o dziecku i o sobie a nie o nim,ale nie potrafie-poprostu go kocham-wstydzę się tego,ale go kocham.Nigdy nie myslałam,że można tak kogoś pokochać...A może prawdziwa miłość tak boli?