Mam w ramionach świat...Kategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 13, liczba wizyt: 21706 |
Nadesłane przez: etka dnia 01-01-2013 22:20
Nowy Rok - czas podsumowań, postanowień i planów.
I tak zastanawiając się nad tym co było doszłam do wniosku że 2012 był bardzo pracowity. Zleciał mi bardzo szybko. Trochę się działo - były szczęśliwe chwile, ale i też takie kiedy miałam wszystkiego dość. I żeby nie dzieci to bym to wszystko rzuciła i uciekła na koniec świata.
Styczeń i luty zleciał mi na odwiedzaniu lekarzy i załatwianiu skierowania na operację oraz walki o szybki termin. No i oczywiście cały czas w pracy.
W marcu operacja kolana. 5-tego dnia po operacji byłam już w pracy. Dowiedzieliśmy się też o tym, że mieszkanie które wynajmujemy idzie na sprzedaż.
Kwiecień upłynął na rehabilitacji a do tego praca.
Maj - w czasie poszukiwania mieszkania natknęłąm sie na ogłoszenie o odstąpieniu lokalu w dobrym punkcie naszego miasta. Z ciekawości zadzwoniłam. I takim oto sposobem podjęliśmy decyzję że otwieramy drugi sklep. 30-tego odebraliśmy klucze i mieliśmy 10 dni na remont.
Czerwiec - 9-tego otwarcie nowego sklepu. Wielka niepewność, czy to dobry pomysł i czy damy rade się utrzymać. Od teraz pracuję 7 dni w tygodniu.
Lipiec i sierpień - czas wakacji, chłopcy wyjechali do ojca i do dziadków. A ja mogłam w całości poświęcić się pracy - to się nazywa pracoholizm i powinno się to leczyć Poza tym poszukiwania nowego mieszkania, bo nasze (wynajęte) zostało sprzedane pod koniec lipca.
Wrzesień - miesiąc przeprowadzek. Najpierw domowa a potem w firmie. Podjęcie decyzji o przeniesieniu pierwszego sklepu w inne miejsce. Szukanie lokalu i planowanie remontu. 22.09 - zaczeliśmy pracować w nowym miejscu.
Październik - praca, praca i jeszcze raz praca.
Listopad - czas odpocząć, planujemy urlop. Udaje nam się wyjechać na tydzień do Zakopanego.
Grudzień - pracowity jak zwykle, na szczęście były Święta i mogliśmy trochę odpocząć, choć atmosfera nie była przyjemna.
Lista postanowień: (może jak to napiszę to łatwiej mi będzie to potem realizować )
Po pierwsze więcej odpoczywać - praca nie jest najważniejsza (ciekawe czy mi to się uda?)
Po drugie (S. mi to obiecał) w kwietniu zaczynamy starania o (a co z tego wyjdzie to zobaczymy).
W tym roku czeka nas też przeprowadzka do własnego mieszkania - więc i wydatków sporo będzie.
S. postanowił trochę pozwiedzać Europę i zakupił kilka przelotów tanimi liniami do Londynu, Liverpool-u i Budapesztu. Czeka nas więc trochę wycieczek.
Zapomniałam że czeka mnie też kolejna operacja kolana - mam nadzieję że i tym razem szybko wrócę do sprawności.
A co Nowy Rok przyniesie to zobaczymy - oby nie było gorzej.
I Wam wszystkim życzę szczęścia i miłości w nadchodzącym roku.
Nadesłane przez: etka dnia 28-12-2012 12:01
Wczoraj miałam wolne, więc postanowiłam pozałatwiać sprawy zdrowotne. Do przychodni wybrałam się po 9-tej. Zrobiłam wyniki (poterzbne mi do badania rezonansem). Poszłam też do lekarza rodzinnego po zlecenia na szczepionkę od żółtaczki. Mam już przyjęte 2 dawki i żeby była pełna odporność to potrzebna jest 3-cia. A że prawdopodobnie znowu czeka mnie operacja kolana, więc trzeba było dać się zaszczepić. No i sie okazało, że po świętach prawie wszyscy lekarze mają wolne. Przyjmowała jedna pani neurolog wszystkich chorych. Pacjentów neurologicznych (których miała zapisanych wcześniej), dorosłych jako lekarz internista i nawet dzieci. W poczekalni około 30 osób. Wszyscy się denerwują, że trzeba tak długo czekać - pani doktor przyjmuje w sobie znany tylko sposób. Co jakiś czas wyczytuje pacjentów neurologicznych, co kilka osób zaprasza dziecko, a pacjenci internistyczni mają sobie wchodzić według swojej kolejki (oczywiście jak pani doktor pozwoli)
Spędziłam w przychodni ponad 3 godziny. Ale na szczęście udało mi się zaszczepić.
Do domu wróciłam ledwo żywa (miałam wrażenie że ze wszystkich stron atakują mnie wirusy i bakterie) wzięłam profilaktycznie Gripex i położyłam się na godzinkę.
S. wrócił z pracy w lepszym nastroju. Nawet udało nam się spokojnie porozmawiać. W ramach "zawieszenia broni" pojechaliśmy na kawkę i ciacho
Kryzys na chwilę obecną zażegnany
Rozmawialiśmy o planach na przyszły rok (a są naprawdę poważne ) Może ten mój facet w końcu zrozumiał co jest dla mnie ważne. Mężczyźni choć z dużym opóźnieniem też dorastają do pewnych decyzji. Oby tylko naszych planów nikt i nic nie pokrzyżowało.
Nadesłane przez: etka dnia 26-12-2012 21:45
Dziś wstaliśmy trochę wcześniej około 9-tej. Śniadanie upłynęło w milczeniu. No i cały dzień taki był. Wymieniliśmy kilka oficjalnych zdań typu: "jesteś głodny", "masz ochotę na kawę" itp.
Cały dzień z laptopami na kolanach Chłopcy też prawie cały dzień przed komputerem. Udało mi się ich namówić na Rummikuba i przez godzinkę pograliśmy.
Sebastian nie chciał uczestniczyć we wspólnym graniu i przeniósł się do pokoju chłopców na ten czas. Teraz też siedzi w kuchni, bo Misiek ogląda film animowany w telewizji.
Czasem się zastanawiam czy nasza "patchworkowa" rodzina nie zaczyna się rozpadać .
Są chwile że jestem bardzo szczęśliwa, jest wesoło i potrafimy się dogadać, ale ostatnio są to tylko chwile. Coraz częściej się kłócimy lub mamy ciche dni.
Mam nadzieję że to tylko chwilowy kryzys i nasza miłość to przetrwa.