Kolega powiedział, ze pani jest nieogarnięta - taki tekst usłyszałam dziś w słuchawce od klienta. A o co chodziło? No własnie nie bardzo wiem. Klient zwrócił jedną pozycję z faktury, bo nie był to towar, którego oczekiwał. Uprzedzałam go o tym, ale się uparł. Jednak i tak wyszło na moje. Poza tym, magazynier pomylił inny towar i wydał co innego. I to było wszystko. dogadałam się z klientem, że wystawię korektę na to co nie chce, a pomylony towar - dowieziemy prawidłowy.
I w czym tu byłam nieogarnięta?
Zrobiło mi się przykro, bo jak współpracownik może takie rzeczy mówić do klienta? Nie twierdzę, że jestem nieomylna. Wprost przeciwnie, przy takim "kotle" jaki teraz mamy, pomyłki zdarzają się bardzo często. Wszystkim! Nie tylko mi. Rozgoryczona zadzwoniłam do Szczecina, wygadałam sie koleżance, ta kierowniczce, a ta puściła dalej...Wiem, ze kierownik do niego dzwonił...ale w żaden sposób nie zareagował.
Cały czas sie jednak zastanawiam, jak sobie z tym gówniarzem poradzić. Muszę przyznać, ze jest mistrzem manipulacji i nie wiadomo kiedy, a zaczyna wszystkich wkręcać...W większości wypadków umiem się wyplątać, ale kończy się to kłótnią i pyskówką...
Przykład z wczorajszego dnia:
Pojechał do klienta z towarem, nie zabrał jednej pozycji, albo mu nie wydano, a on nie sprawdził...Tak czy siak, klient nie dostał.
Dziś rano znajduję na biurku fakturę z adnotacją, że tej pozycji brak i kartkę, ze trzeba klientowi dowieźć.
Rano o 7:00 ten kolega pojechał do klienta oddalonego około 150 km.
Wrócił około 13:00 i mnie się pyta czy brakujący towar został dowieziony.
Przepraszam, a czy to ja miałam go dowieźć????
Magazynier do nas, ze tego towaru brakuje...No to pan S. do mnie z pretensją czemu nie zadzwoniłam do klienta i nie powiedziałam, że towaru nie dostanie, bo on mu na rano obiecał.
No, skoro obiecał to czemu nie dowiózł, tylko wszystkich w koło obwinia. Szlag mnie trafił!!!
Przyznaję jednak, że nie bardzo sobie radzę z tego typu ludźmi.