Mama w pracy i po pracy oraz...synKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 107, liczba wizyt: 267006 |
Nadesłane przez: castilla 07-02-2011 10:40
...i tak to! Zostaliśmy na weekend z Miłoszkiem sami, tzn. bez jazdy do dziadków na sobotni obiad. Dziadkowie wyjechali do rodziny na mszę w intencji rok temu zmarłemu wujkowi. A że sobotę cały dzień lało, to siedzieliśmy sobie w domku, jak te dwie bidule :)
Okazja była przynajmniej ku temu, aby trochę posprzątać (a jest to czynność , której wyjątkowo nie lubię robić). Nie wiem, mogę wstawić i wywiesić pranie, nawet coś upichcić, sprzątać nie lubię...i tyle.
Nie wiem, może komuś się to wydać dziwne, ale po całym tygodniu pracy wolę inne "rozrywki", ale widać czasem jest to trudne do zrozumienia...
Czy to naprawdę trudno zrozumieć, że człowiek cały tydzień jednak pracuje (co prawda nie łopatą, a głową), no ale jednak.
Są tacy co lubią się odprężać w ten sposób, że wyszorują odłogę, wykoszą trawę, czy co tam mają. Ja natomiast, wysiłek fizyczny tak, ale w postaci sportu: jazda na rowerze (obecnie bieganie z wózkiem :), pływanie (basen lub jezioro), jak mały podrosnie to spróbujemy uskutecznić narty, sanki, łyżwy i rower też.
Tak zawsze lubiłam i nie wiem, dlaczego miałabym to zmieniać? To, że mam dziecko, nie znaczy, że stałam się jakąś cierpiętnicą. Jak widać, to nie zawsze jest dobrze odbierane...