Życie z AniołkiemKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 80, liczba wizyt: 182026 |
Nadesłane przez: nowisia 05-02-2011 19:09
Cześć Wam kochani, długo mnie nie było i tęskniłam:) straszne urwanie głowy miałam w tym tygodniu. Poniedziałek sądny. Wtorek troche lapszy - ale musiałam pozałatwiać trochę spraw, bo we środe raniutko musiałam wybrać się do Warszawy. Tak też się stało:) Spotkanie organizacyjno szkoleniowe. Masa informacji + nieprzespana noc spowodowały, że w hotelu padłam o godzinie 19:) odjechałam jak dziecko:) Ale dzień była naprawdę intensywny. Noc prawie nie przespana - pobudka o 2 w nocy o 4:13 IC do stolicy. Wiadomo jak wygląda spanie w pociągu:) Potem "pranie mózgu" i o 16 obiad z nowym szefostwem. Było miła ale zanim wyląowaliśmy w hotelu była 18. Potem szybki prysznic, piżamka i spanko:) Na drugi dzień pobudka o 7 i znowu szkolenie. Na szczęście skończyliśmy dość wcześnie i mogłam jechać wcześniejszym pociągiem do domu. Suma sumarum byłam 0 20 w Gdańsku. A wczoraj znowu na 8 do pracy:) Ale...pomimo tego całego zamieszania jestem szczęśliwa:) Praca wuydaje się bardzo fajna, wczoraj urządziłam się w nowym biurze. Mam w pokoju 3 fajne osoby - pracują w innej firmie. Wieć można na luzie pośmiać się i pogadać. w przyszłym tygodniu ma mnie odwiedzić mój szeryf:) Ale jestem bardzo pozytywnie nastawiona do tej pracy:)
Z ubezpieczeniem dalej stoję w miejscu...szkoda mi nawet komentować tego, co robią...powiem tylko tak - utwierdziłąm się w fakcie, że ten sposób oszczędzania pieniędzy nie jest dla mnie.
Od poniedziałku intensive. Czuję tylko drobne wyrzuty sumienia, że przez to wszystko mniej myślę o Zosi:( Choć podświadomie myśl o niej jest przy mnie zawsze...mam nadzieję, że to minie. Tak strasznie mi jej brakuje...ciągle mam świadomość, że moje ramiona nie powinny być puste, że powinnam ją tulić i pilęgnować...achhhh....jak tak o tym wszystkim pomyślę, to ogromnie nienaturalne i niesprawiedliwe, kiedy trzeba żegnac swoje dzieci...To moja największa życiowa porażka...