Samo życieKategorie: Rozwój, Ciąża Liczba wpisów: 98, liczba wizyt: 260256 |
Nadesłane przez: agusia539 22-03-2012 11:41
Wczoraj byłam już zdecydowana na wyprowadzenie się -spakowałam się po kłutni gdy on nazwał mnie jej imieniem-wpadłam w szał i dostał w twarz-już nie mogłam wytrzymać.Niestety nie pozwolił mi-ubłagał mnie,plakał,mówił,że już tego nigdy nie zrobi,i tak dalej...zostawiłam tą torbe i wyszłam bez niczego-pojechał za mną...pół dnia rozpaczał...tylko czy to było szczere?Nie wierze...Przez 2 dni nie był w pracy-szef wściekły,ludzie z budowy poodchodzili-sodoma i gomora...w końcu ja zadzwoniłam do jego szefa i powiedziałam że go przywioze...pojechałam z nim bo nie chciałam żeby pracy stracił-jedyne źródło dochodu.Tak na prawd wolałabym żeby chyba stracił pracę...może poszedłby gdzie indziej,do innego miasta-cały dzień myśle,że ona tam jest,a wiem że wydzwania i chce się z nim spotkać-nie wiem czy odbiera czy nie-mówi,że nie,ale wystarczy że raz się z nią spotka iod nowa się zacznie...Chciałbym nie myśleć o tym,bo się udręczam i to po co...powinnam myśleć o dziecku i o sobie a nie o nim,ale nie potrafie-poprostu go kocham-wstydzę się tego,ale go kocham.Nigdy nie myslałam,że można tak kogoś pokochać...A może prawdziwa miłość tak boli?