Wzloty i upadki Maniuśki i jej rodzinkiKategorie: Rodzicielstwo, Praca i kariera Liczba wpisów: 125, liczba wizyt: 244128 |
Nadesłane przez: Maniuśka 24-02-2012 23:45
OO tak i to wiąże się z wieloma sprawami w moim , naszym życiu. Dzisiaj dostałam ofertę pracy, bardzo blisko domu bo ok 3 min. Praca wiąże się z kserem oraz przyjmowaniem kursantów chętnych do zapisów na prawo jazdy oraz papierkowa robota z tym związana. Ale...Praca jest po 8h dziennie od poniedziałku do piątku. Maciek już powiedział stanowcze NIE, teściowa swoje zdanie (nikomu nie potrzebne, a przynajmniej nie mi!) wyraziła również na nie. A ja bym chciała, bo jakby nie patrzeć w tych czasach nikt tak po prostu do Ciebie nie dzwoni i nie proponuje pracy. Ja chcę pracować ale oczywiście sprzeciw, bo Julka mała, bo coś tam itd. Szkoda, że mąż nie liczy się z moim zdaniem. Oczywiście wiązało by się to z zostawianiem małej w Klubie Malucha, ale nie wiem czy by się opłacało, bo wiadomo, nie opłacałoby się to zostaję z nią dalej w domu, w domu w którym wszystko jest ostatnio na mojej głowie i wszystkie żale i pretensje są wyrzucane do mnie i to ja jestem ta najgorsza. Oczywiście pożarłam się już z mężem bo on nie rozumie tego, że to ja chcę dysponować swoim czasem kiedy co i jak. A to czy sobie zrobię na obiad kotleta zamiast gulaszu jest moją sprawą a nie reszty domu. Mam dość ostatnio. Siedzę i wyję bo co ja winna ,że ten nie lubi tamtego, a tamten to coś tam! Mam DOŚĆ!! Chcę iść na stancję! Czekam na ten cholerny moment ale nie mogę się doczekać. Kurdę czy ja tu będę mieszkać do śmierci?! Tylko czyjej? Mojej czy reszty rodziny?! Mam po dziurki w nosie tylko nikt oprócz mojej mamy mnie nie rozumie...bo ona przechodziła przez to samo. Ale w sumie, ona też powiedziała że Julka jest za mała, żeby trochę odczekać. I co? jak teraz nie pójdę do pracy czyli ze stancji nici i mogę sobie marzyć ile chcę że kiedyś za jakieś 500 lat jak sama przetnę pępowinę męża związaną z teściową to dostaniemy kredyt i sobie kupimy mieszkanie? Ale to trzeba pracować, 2 osoby muszą pracować ,żeby ten kredyt dostać, a jak tak dalej będzie to ja już nie wiem. Nie mogę już tak. Mam takie dni kiedy mam ochotę pizdnąć wszystko w cholerę i nie wrócić! Czemu mój mąż nie ułatwia mi życia i wielu spraw, do niektórych zabiera się jak żółw i dopiero jak się pokłócę i sama zaplanuję to dopiero się zabiera, no ale duma urażona oczywiście jest bo co mi baba tu będzie gadać...ajj...:(:( Płaczę bo mam dość, jestem zmęczona niańczeniem nie 14 miesięcznej córki,ale szwagra, męża i teściowej. Robienia tak by im wszystkim dogodzić a nie sobie!!
Wszystko jest do dupy!!!!!!
A jeszcze mam szkołę więc podwójnie do dupy!!!!!!!!!