On,Ona i dzieciakiKategorie: Żyj chwilą, Rodzicielstwo Liczba wpisów: 108, liczba wizyt: 251734 |
Nadesłane przez: malenstwo_1986 25-01-2012 21:26
Dzien, jak co dzien mogloby sie wydawac. Rano tata wstal wczesnie, bo poszedl na rozmwoe o rpace. Ja z dziewczynkami wstalam o 9 rano. Nikola dala pospac:). Obudzilysmy sie przed tym jak wrocil tata. Pozniej bylo wpsolne sniadanie.
Jak zwykle Roksana pomarudzila. Zjedzenie kanapki w jej wykonaniu graniczy z cudem. Potrafi czasami jedna kanapke jesc 30 minut. Nikola akurat sie zdrzemnela wiec moglam w spokoju zjesc. Po sniadnaiu rozpoczleismy akcja "Sprzatanie domu"- po remoncie.
Spedzilismy do 14 praktycznie caly czas na gorze. Maz domalowywal niedoskonalosci, pozawieszla karnisze na firanki. Ja wstawialam pranie, ogarnialam clay dol,wietrzylam z pylu i kurzu mieszkanie.
Dzis mialo byc szczepienie Nikoli. W przychodzi szczepia w srody 13-15. Bylismy w przychodni o 14:30 i powiedziano nam ze juz pozno. Pomijam fakt,ze szczepienie jest do 15 no ale coz;/. Wiec mamy przyjsc jutro w okolicy godz. 10.
Pozniej pojechlaismy do marketu. Roksana jak zywkle chciala pomagac przy zkaupach. No wiec chodzilismy do regalu do regalu. Ja wpadlam na pomysl zrobienia ciasta. PAdlo na sernik z poelwa czekoladowa. Roksana poszla ze mna do dzialu nabialowego, gdzie mozna dostac ser w pudleku do sernika. Bardzo chciala trzymac wiaderko. Dalam jej, cala byla szczesliwa i leciala do taty. Na kilka centymetrow przed tata wiaderko upadlo i sie troche sera wylalo/wysypalo.
No wiec tata postanowil odlozyc to wiaderko a ja wzielam nowe. Roksana bardzo chciala je odlozyc do koszyka w ktorym lezala Nikola. Wywiazala sie klotnia z tata, bo tata nie pozwolil odlozyc a ona bardzo chciala. No i wyrwala wiaderko i wrzucila je do koszyka. Nieszczescie polegalo na tym ze kilogramowym wiaderkiem zarobila Nikola:( (mowia,ze milosc boli:) )
Byl krzyk, placz i lzy jak grocyh. No wiec jako kochajaca mama wyjelam malego poszkodowanego clzowieka i tulilam. Nie ma jak u mamy bo zaraz sie uspokoila. Po zakupach pochodzilismy jeszcze chwile i wrocilismy do domu. Maz zrobil obiad. Wzial Nikole pod pache ja z Roksana szalalam,sprztaalam,etc.
Bylysmy na gorze, gdy uslyszalam przerazliwy placz dziecka. Okazalo sie,ze Nikola sturlala sie ze spiacego taty:(. Mam zal do siebie ze nie poszlam nie sprawdzilam ale nie wzielam poprawki na to iz tata moze zasnac, bo poduszka dziala na niego usypiajaco a po ostatnim wojowaniu z pokojem dziewczynek jest zmeczony.
No wiec polecialam na dol, gubiac pryz tym prawie zeby na schodach. Wzielam Nikole i znow tulilam, calowalam i mowilam by sie uspokila. Moja kochana krusyznka posluchala mamy i zaraz sie uspokoila.
Dzieci to ogromne wyzwanie, rosna tak syzbko. A ja nie jestem w stanie upilnowac i rpzewidziec kazdej kolizji,czy tez katastrofy. Boje sie co to bedzie jak Nikola zacznie raczkowac a juz nie mowie i mysle o chodzeniu. Boze daj mi nerwy ze stali i cierpliwosci.
Ot tak wlasnie wygladal dzisiejszy pechowy dzien Nikoli. A jeszcze brkauje zbey sie skonczyl i jeszcze tylko ja nie zrobilam jej rkzywyd. Boje sie jej dotykac:(.