Planeta MKategorie: Żyj chwilą, Zainteresowania, Podróże Liczba wpisów: 51, liczba wizyt: 186012 |
Nadesłane przez: Monika_Pe dnia 03-11-2013 21:47
Rzeczy niemożliwe załatwiam od ręki, na cuda trzeba poczekać! Tylko ile można czekać? Ile razy przed nadejściem takiego cudu się zwątpi i będzie chciało się poddać? W niektórych przypadkach niech pozostanie tajemnicą ile razy chciałam zawrócić :) Zawrócić? Ale skąd? No z drogi do obranego celu! A celów w życiu i to takich trudnych mam obranych wiele! Ostatni tydzień zaś to chyba jakiś tydzień zbierania wcześniej zasianych : cierpliwości, pracy, konsekwencji i upartości :) Ale od początku!
1. Praca! Tu za dużo pisać nie będę, bo szefostwo na bloga od czasu do czasu zagląda ale powiedzieć mogę jedno, że październik to iście udany miesiąc!:D :D :D
2. Pies! za 3 dni minie rok odkąd Łajaza pojawiła się w naszym domu. Rok, w trakcie którego płakałam, wyłam do księżyca, szukałam Łajzie nowego domu bo byłam przekonana, że więcej nie zniosę. Rok, w którym pożarta została niezliczona ilość kapci, wkładek do butów Konkubenta oraz pomidorów wcale dla Łajzy nieprzeznaczonych! 12 miesięcy ciagłej walki, uczenia, powtarzania, zaczynania od nowa, wracania do punktu wyjścia i znowu uczenia. I po tych 12 miesiącach właśnie w tym tygodniu pojawiły się światło w tunelu i jasny drogowskaz : Idziesz dobrą drogą! Najpierw Łajza ogarnęła, że dużo lepszą zabawą jest oddawanie frisbee i wracanie na komendę a następnie w trakcie wizyty gości leżała grzecznie na swoim posłaniu! (cud! wcześniej bowiem jakakolwiek wizyta znajomych kończyła się tym, że ja Łajzę trzymałam na smyczy, Konkubent gości zabawiał jak umiał - a potem zmiana!). Kolejny mały sukces! Wczoraj natomiast obejrzałam 2 filmy leżąc na kanapie w salonie tylko przez pierwsze 15 minut nękana piskami i skomleniami - później Łajza zwinęła się w kłębek i poszła spać! I ostatnie: grzecznie czeka przed kuchnią na swoją miskę z jedzeniem! WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI ROKU Z NAMI NIKOSIE-ŁAJZO-GAŁGANIE!!!
3. Konkubent! Tu lista moich zasług jak na 28 letnią kobietę jest niezbyt chlubna ale co tam! Udało mi się przez dłuższy czas utrzymać taki porządek, że Konkubent nawet okazał lekkie zdziwienie a poniekąd nawet odrobinę się zaniepokoił czy aby na pewno wszystko jest ok :) JEST OK! Po prostu jakoś lepiej się zorganizowałam :D :D :D
Ps. Żeby nie było za słodko: Łajza po wyjściu gości i w chwili mojej lekkiej nieuwagi zjadła cały garnek smalcu ! ! ! Czekam tylko na gastryczne efekty tego pieskiego obżarstwa :D
Nadesłane przez: Monika_Pe dnia 14-10-2013 19:53
tak jak w tytule...z dnia na dzień doszłam do wniosku, że marzenia trzeba spełniać! Ludzie całe życie marzą o różnych rzeczach a często nie podejmują działań, które pomogłyby te marzenia spełnić. Ah! marzę o wygranej w totka - każdy z nas tak mówi! A ilu z nas w tegoż totka gra i tym samym sprawia, że szanse na wygraną stają jakby odrobinę bardziej realne? No właśnie... ja też takim bajkopisarzem trochę jestem :) Dobrze wiecie, że marzyłam o psie - marzenie spełnione i to z nawiązką bo pies, którego przygarnęłam ma energii i pomysłów na utrudnianie mi życia tyle, że mógłby rozdzielić je pomiędzy 2 lub 3 inne psy (i to wcale niemałe!) Po cichu marzyłam, że pies ten będzie psem podróżnikiem - ale marzenie to wydawało się nierealne bo pies z ADHD w podróży wydawał się być kłopotliwy. Postanowiłam jednak zaryzykować :D :D :D
Zaczeliśmy od Warszawy i centrum:
Potem ryzyk fizyk wsiedliśmy do pociągu:
Aby wysiąść w Lublinie i trochę go pozwiedziać!
No i co??? Marzenia się spełniają! Pies w pociągu leżał grzecznie całą drogę pod fotelami (do tego stopnia, że w drodze powrotnej nawet ja usnęłam z tego pociągowego spokoju!), wśród ludzi zachowywał się z niemal nienaganną grzecznością a do tego grzecznie i cierpliwie pozował do wszystkich zdjęć :D
Dlatego Dziewczyny- warto mieć marzenia i je realizować :D :D :D
Nadesłane przez: Monika_Pe dnia 30-09-2013 20:56
no i tak... w weekend skończyłam oglądać swój "ukochany" serial: 8 sezonów, 117 godzin, 176 odcinków...a wszystko po to aby ostatecznie okazało się, że nic się do końca nie okazało :D Pozostaje mi czekać na kolejne sezony (już mi tęskno do tej boskiej klaty pana Sama...) heh... a tymczasem powrót do rzeczywistości! Ale nie byle jakiej!
Wreszcie (wolna od serialowego przymusu oglądania kolejnych odcinków) mogę opowiedzieć Wam o swojej wizycie w Centrum Nauki Kopernik! A działo się oj działo! Podczas wizyty towarzyszyły mi dwie jakże zacne kobiety: siostra (matka polka - wychowująca dwie córy- w słusznym do tego wychowywania wieku, użytkowniczka Familie, fanka czerwonego wina wymieszanego z coca-colą!) oraz jej starsza córa (3,5 roku,nieźle wygadana, która w wolnych chwilach lubi tarmosić mojego psa za uszy).
Zwiedzanie rozpoczęłyśmy od wejścia do galerii Bzzz!, która skierowana jest właśnie dla takich maluchów jak nasza Natalia. Pierwsze chwile upłynęły w aurze lekkiej nieśmiałości i zdziwienia najmłodszej uczestniczki naszej kopernikowskiej wyprawy - jednak po krótkim czasie ciekawość (i chyba możliwość dotykania wszystkiego) wygrała z dozą zakłopotania i rozpoczęło się zwiedzanie! Galeria Bzzz! przyciągnęła nas przede wszystkim mini placem zabaw (na rozkręcenie i przełamanie pierwszych lodów!), miejscem, w którym w specjalnych "igłach" można było odciskać twarze, ręce, nogi - i wszystko co przyszło nam do głowy :) Jak udało nam się N odciągnąć do innej atrakcji to i tak za chwilę tam wracałyśmy! Interesujące okazało się również drzewo, które można było składać i rozkładać do woli (a dokładniej mówiąc, dopóki chłopiec stojący za nami nie stracił cierpliwości z czekaniem :) ) Wielkim zainteresowaniem cieszyły się również wszsytkie atrakcje, które można było ciągnąć, obracać, kręcić, macać...aż szkoda było, że czas wizyty w Galerii Bzzz! jest limitowany!
Ale nie ma tego złego! Po Galerii Bzzz! był czas na kulinarne małe grzeszki- hot dogi i gofry w kawiarence przy Planetarium :) a potem - dalsze zwiedzanie tym razem już "dorślejszej" części CNK.
Na początku troszkę obaw - czy 3,5 latka będzie chciała chodzić i oglądać "poważne" eksponaty - na szczęście obaw bezpodstawnych! 30 minut spędzone przy stanowisku archeologicznym (zobacz ciociu tu jest jakaś kość! - następnie szybkie zakopywanie odkopanej skamieliny i..."zobacz ciociu! tu jeszcze nie kopałyśmy a tu chyba jest jakaś kość!"), operacja wykonana na pluszowym misiu, wspólnie przeżyte trzęsienie ziemi czy budowanie sieci rur i wodociągów w mini mieście - zdecydowanie zbliża!
Pewnie pamiętacie z forum, że nie byłam przekonana czy Centrum Nauki Kopernik to fajne miejsce dla dzieci... ale się przekonałam! Dlatego na koniec buziak dla mamy (siostry), która wspomogła nas (Natalię i mnie) w realizacji wyprawy poprzez pełne poświęcenia dowiezienie N na miejsce!