Kram z różnościami czyli o rodzince i pasji w tleKategorie: Rodzicielstwo, Zainteresowania, Ciąża Liczba wpisów: 6, liczba wizyt: 29117 |
Nadesłane przez: Mml dnia 12-01-2013 20:24
Z lekkim poślizgiem przystąpiłam do realizacji postanowień na ten rok. Co prawda nigdy nie robiłam czegoś takiego do tej pory, ale początek roku to dobry moment na zmiany. Na pierwszy ogień poszedł zakaz palenia w domu. Przyznaję się bez bicia, że paliłam do momentu jak dowiedziałam się o ciąży. Kilka kryzysowych dni było, ale udało się. Tak samo było przy pierwszej ciąży, też nie paliłam. Po cichu liczę, że tym razem nie wrócę do tego.
Męża niestety ciężko przekonać na rzucenie. A ta ciuchcia upodobała sobie szczególnie kuchnię. Powolutku wraca mi węch więc wszystko, dosłownie wsystko zaczyna mi śmierdzieć fajkami. Musiałam to ukrócić i wyznaczyłam jedyne miejsce gdzie może sobie swobodnie zapalić- ganek. Dopiero co postawiony w listopadzie to i nie ocieplony, mam nadzieję, że po jakimś czasie uprzykrzy mu się wychodzenie tam co kilkla chwil. Buntował się dzisiaj, żebym odpuściła bo tam zimno, ciemno i że chory. Zobaczymy jutro jak będzie się trzymał swojej strefy dla ziejących i jak długo wytrzyma bo naprawdę temperatura tam jest taka sama jak na zewnątrz tyle tylko że nie wieje. Niuniek też pomaga mi w realizacji planu, nieświadome ale zawsze to coś. Stoi pod drzwiami i wyje tata tata, może sedrucho mu ruszy jak nie dla mnie to dla niego rzuci, bo strasznie nie lubi jak Bartucha płacze.
Nadesłane przez: Mml dnia 11-01-2013 22:31
Gdyby ktoś zapytał się mnie jakiej muzyki lubię słuchać, odpowiedziałabym- ciszę. Tego ostatnio brakuje w naszym domku. Bartucha bezwzględnie testuje moje uszy, tłucze wszystkim o co się da. Po zarekwirowaniu garnków i patelek wymyślił, że równie hałaśliwe są spadające na posadzkę kubki i łyżeczki. Jednak i tak wole jak hałasuje, bo jak za cicho sam siedzi to musi być coś na rzeczy. Na szczęście noce są spokojniejsze, bez kwilenia co pół godziny i układania kloców w środku nocy (wstawał koło pierwszej i znosił nam do łóżka klocuszki jakby nie mógł u siebie).
Nieco oddechu mogę złapać w ciągu dnia jak drzemie. Obiadków narobiłam na kilka dni to mogłam wreszcie wykańczać wisiorek dla chrzestnej niuńka. Obiecany już był dawno temu, ale wiecznie coś stało na drodze a to nie mogłam znaleźć sutaszu w odcieniu jaki wybrała, później zdecydować nie mogła się na wzór, aż wreszcie ja nie mogłam się zebrać. Po długich bojach z własnym zniechęceniem udało się.
Jeszcze kilka zaległości trzeba nadrobić i będę do przodu.
Nadesłane przez: Mml dnia 10-01-2013 22:05
Już minął rok jak śledzę Familkę z różną intensywnością. Zaglądam na forum, artykułów też nie omijam. Przyszedł i czas na blog, co z tego będzie wyjdzie w praniu. Na wstępie coś o sobie, tak ogólnie.
Mam 27 lat, na imię Marysia i męża Rysia, tak nam się zgrabnie ułożyło . Do tego dołożę synka Bartunia, zuch nasz kochany, ma rok i cztery miesiące. W lipcu będziemy rodzinką 2+2, czekam niecierpliwie i powoli szykuję się do roli podwójnej mamy.
Moją wielką pasją, oczywiście poza wychowywaniem synka, są wszelkie robótki te mniejsze i te większe. Korzystam z każdej wolnej chwili a jest ich coraz mniej, wówczas szydełkuję, dziergam, wyszywam, zszywam i poprostu odpoczywam tworząc.
Zapraszam do czytania.