O tym i owymKategorie: Zainteresowania Liczba wpisów: 134, liczba wizyt: 596044 |
Nadesłane przez: Ulinka 16-07-2010 10:52
Swego czasu obiecałam, że odniosę się do kwestii mizoandrii. Miało to miejsce wtedy, gdy po napisaniu tekstu o mizoginistach /mężczyznach nienawidzących kobiet/, na jego „jednostronność” oburzył się Mariusz ex Sopel, a Bartt zauważył, że „Warto wspomnieć również o mizoandrii, czyli sytuacji, w której to kobieta (wiem, że niektórym feministkom to się w głowie nie mieści, ale tak - również kobieta zdolna jest nienawiść żywić... :p ) nienawidzi mężczyzn.”
Słowo się rzekło… Zaczęłam więc szukać informacji na temat mizoandrii i okazało się, że w przeciwieństwie do mizoginizmu, mizoandryzm rzadko bywa przedmiotem dyskusji lub badań. Zastanawiałam się dlaczego? Może dlatego, że zjawisko mizoandrii występuje rzadziej niż mizoginizm, może dlatego też, że wielu mężczyzn nie przyznaje się do tego, że bywają ofiarami kobiet.
Według „Słownika wyrazów obcych” mizoandria to chorobliwa niechęć kobiety do mężczyzn, wyrażająca się w zachowaniu i postępowaniu, a także w wypowiedziach. Mizoandria przyjmuje często postać wstrętu i odrazy nie tylko wobec mężczyzn, ale i wszystkiego, co męskie, co związane z mężczyzną lub samcem.
Jedna z teorii, której autorką jest Julie M. Thompson, łączy zjawisko mizoandrii z zazdrością wobec mężczyzn, w szczególności z freudowską teorią zazdrości o penisa, interpretuje to chęcią osiągnięcia przez kobiety pozycji mężczyzn w patriarchalnym społeczeństwie – członek staje się tu symbolem praw i możliwości mężczyzn, które w takich społeczeństwach nie są dostępne dla kobiet. Tak więc według Julie M. Thompson mizoandria jest przebiegającą na poziomie emocjonalnym reakcją kobiet na dyskryminację i uprzedzenia społeczeństwa patriarchalnego. Inna badaczka, Kate Millet potwierdza tę tezę mówiąc, że kobiety nie zazdroszczą mężczyznom penisa, lecz możliwości, jakie daje posiadanie penisa, czyli bycie mężczyzną.
Inni (głównie mężczyźni) utożsamiają mizoandrię z feminizmem, z czym nie mogę się zgodzić , gdyż feminizm domaga się właśnie równości kobiet i mężczyzn, równości na wielu płaszczyznach. Niektórzy uważa jednak, że to mężczyźni są dyskryminowani, że pozycja kobiety w społeczeństwie jest uprzywilejowana.
Poparcie tej tezy można znaleźć w książce Paula Nathanson i Katherine Young, amerykańskich socjologów "Rozkwit mizoandrii: lekcja pogardy wobec mężczyzn w kulturze popularnej", gdzie np. wyliczają oni liczne antymęskie reklamy i filmy, w których mężczyzna jest patologicznym mordercą albo żałosnym nieudacznikiem. Autorzy twierdzą, że we współczesnej popkulturze wzrosła liczba antymęskich stereotypów.
„We współczesnej kulturze kwitnie mizoandria, czyli pogarda dla mężczyzn” - tak uważa Martin van Creveld, izraelski historyk, autor książki „Płeć uprzywilejowana” . Teoria ta ma wielu zwolenników … oczywiście wśród mężczyzn.