Planeta MKategorie: Żyj chwilą, Zainteresowania, Podróże Liczba wpisów: 51, liczba wizyt: 173093 |
Nadesłane przez: Monika_Pe dnia 20-01-2015 22:54
... to jest temat, który przewija się w róznych moich rozmowach już od jakiegoś czasu. Nie wiecie o co chodzi? Spokojnie! Ja też nie do końca rozumiem ale postaram się wyjaśnić... Chodzi kochane o PSA! Tak, tak o Łajzę ;-) Otóż okazuje się, że 90% społeczeństwa uważa, że pies mnie ogranicza, dominuje moje życie, jest przykrym obowiązkiem i jedyne co wynika z tego, że go adoptowałam to kłopoty. Ba! Okazuje się, że dziewczyna z psem (dodajmy oficjalnie singielka z psem) jest prawie takim samym utrapieniem (i nie ukrywajmy: powodem do żartów) jak stara walnięta panna z gromadą kotów biegającyh po mieszkaniu, które do tego nie zostały nauczone załatwiania swoich potrzeb do kuwety! A czemu to taki kłopot? Bo MUSZĘ wychodzić z nim na spacery, bo MUSZĘ wracać do domu żeby on mógł zrobić siku, bo MUSZĘ mu dawać jeść (i o zgrozo wydawać na nie pieniądze!) itd...
A ja protestuję! Bo to nie tak! Bo się nie zgadzam! Bo co 90% społeczeństwa wie o mnie i o Łajzie? Nie wie nic! Zatem pędzę oficjalnie PODZIĘKOWAĆ MOJEMU PSU!
- za to, że świątek, piątek, sobotę i niedzielę budzi mnie o 6 rano- dzięki temu moje dni są dłuższe!
- za to, że mogę wychodzić z nim na spacery - 3 a czasem nawe 4 razy dziennie - dzięki temu w moim zyciu jest więcej ruchu i świeżego powietrza!
- za to, że zawsze jak wracam do domu to on na mnie czeka i cieszy się na mój widok!
- za to, że pożarł kilka par butów, obsikał dekoder Vectry, zjadł kilogramy pomidorów, ukradł mnóstwo mięsa, nie chciał nauczyć się chodzić na smyczy, pochłonął pół litra olwiki nawilżającej i za to, że narobił wiele wiele innych szkód- dzięki temu wyćwiczyłam w sobie całe pokłady cierpliwości oraz udowodniłam sobie, że rzecz pozostanie na zawsze rzeczą.
- za to, że złapał kilka razy babeszjozę, wpadł pod samochód i miał niegroźny nowotwór skóry- dzięki temu, wiem jak bardzo mogę się o kogoś martwić i że dużo mogę zrobić aby mu pomóc.
- za to, że w nocy kiedy wydaje mu się, że już spię ładuje mi się do łóżka i zwija się w kłębek w zgięciu mojego kolana :)
I za wiele wiele innych rzeczy też mu dziękuję :) Bo ograniczenia są w naszych głowach a wszystko zależy od tego jak patrzymy na pewne sytuacje :)
Nadesłane przez: Monika_Pe dnia 15-01-2015 21:07
... czyli słów kilka o tym jak kobieta zmienną jest :) Kobieta czyli (żeby była absolutna jasność)- ja! No serio - sama siebie nie poznaję! Przeważnie w życiu decyzje przychodziły mi łatwo - albo w prawo albo w lewo a tymczasem ostatnie czasy to ciągłe zmiany podejmowanych przeze mnie decyzji! Od początku: w związku z różnymi zawirowaniami postanowiłam przestać blogować na Familie...ale bloga zostawiłam, chwilę później w środku nocy ni stąd ni zowąd wstałam, włączyłam komputer i bloga usunęłam - stwierdziłam, że jak nie bloguję to nie bloguję i koniec kropka! Tyle, że już następnego dnia stwierdziłam, że może to nie do końca jest to czego chciałam... zaczęłam zatem prosić Redakcję o przywrócenie bloga - na szczęście okazali się całkiem łaskawi i Planeta M powróciła - a ja zabrałam się do pracy! Rozpoczęłam Planetarne Porządki: usuwanie, przeredagowywanie postów... ale w połowie stwierdziłam, że nie... jednak nie mam już ochoty tu pisać! I co??? I założyłam nowego bloga! Ale potem wzięła mnie nostalgia: półtora roku tu piszę, opisuję różne sytuacje a Wy to czytacie i co? I mam tak o po prostu wszystko pozmieniać? No nie! To przecież nie w moim stylu! Przecież ja jestem twarda, niezależna i jakies tam potknięcia, zmiany, przeprowadzki, zawirowania, halne wiatry wiejące w moim życiu nie sprawią, że będę uciekać - o nie nie nie ;-) Staję twarzą do wszystkich przeciwności w doborowym towarzystwie Łajzy i będę sobie tu pisać co chcę, ile chcę i tak długo jak będziecie to czytać :D
O i tak właśnie będzie! Tymczasem wrzucam zdjęcie Łajzy, która już grzeje wrotki na wszystkie przygody, które nas czekają :)
Nadesłane przez: Monika_Pe dnia 13-12-2014 17:22
dzisiaj trochę nostalgicznie, górnolotnie i szlachetnie ponieważ dzisiaj będzie o Szlachetnej Paczce!
Rodzinę zaadoptowaliśmy, wieści o tej adopcji puściliśmy w świat i rozpoczeliśmy oczekiwanie na przypływ ludzi dobrej woli, którzy zdecydują się pomóc nam w zebraniu najbardziej potrzebnych produktów dla wybranej rodziny - a zadanie łatwe nie było bo potrzeby spore: jedzenie, środki czystości, pralka! Oj miałam stres bo czasu mało, zakupy ogromne - a co jeśli w tym roku się nie uda i Rodzina nie dostanie tego czego najbardziej potrzebuje? Na szczęście okazuje się, że złotówka ma moc jeśli znajduje się w kieszeni dobrych ludzi! Tu 5 zł, tam 10 zł i udało nam się uzbierać kwotę, która pozwoliła nam na zakup pralki (!!!) i wszystkich potrzebnych produktów spożywczych! Potem trzeba było już tylko zapakować, owinąć w papier, podpisać i odwieźć do magazynu!
Pakowaliśmy paczkę długo i nie bez ofiar :) Siłą mięśni podnosiliśmy pudła wypełnione kilogramami ryżu, kaszy, przetwórów itd, Łajza kontrolowała czy nie podjadamy żadnych produktów, od czasu do czasu zaszczekała aprobująco, że dobrze się sprawujemy :) A na koniec dumnie zapozowała na tle spakowanych paczek i łaskawie wyraziła zgodę na chwilowe pozostanie samemu w domu abym mogła paczkę odwieźć do magazynu!
My pakowaliśmy, nosilismy, owijaliśmy i woziliśmy gdzie trzeba, ale naszą Paczkę tworzyło łącznie ponad 20 osób! 20 ludzkich serc zaangażowanych w pomoc jednej Rodzinie aby te święta Bożego Narodzenia były impulsem, który pozwoli na zbudowanie leszej przyszłości:)
Kilkadziesiąt kilogramów ludzkiej dobroci trafiło dzisiaj do kogoś, kto tego najbardziej potrzebował !