LIFE Krzysztof JNWKategorie: Żyj chwilą, Religia, Zainteresowania Liczba wpisów: 38, liczba wizyt: 100301 |
Nadesłane przez: K JNW dnia 08-04-2014 18:50
No Siema ALL wracam po dłuższej przerwie na familie, i myślę że już częściej będę zaglądał w miarę możliwości czasu. Witam przy okazji wszystkich nowych użytkowników familie.pl. Dziś całkiem udany dzień a wiosne widac już wszędzie zaczyna powolutku wszystko kwitnąć już niedługo zrobi sie piękna wiosna w Polsce. Dzień też już coraz dłuższy to dla mnie plus bo często po 17-18 wracam do domu :) Teraz częściej już będę w kontakcjie ze społecznością tutaj i na forum. Dobrego wieczorku wszystim życzę i pozdrawiam :)
Nadesłane przez: K JNW dnia 30-05-2013 06:17
Dobry jest ten człowiek, który ma wyczulenie na dobro i zło. Zarówno względem swojej osoby, jak i tych, którzy obok niego żyją, jak i wobec całego swojego narodu i państwa.
Czym jest dobro moralne? Czym jest zło moralne? Nie ma definicji. Bo to tak zwane pojęcia proste. Tak samo jak nie ma definicji unum, verum, pulchrum, podobnie i bonum.
Oczywiście, możemy sobie pomagać rozmaitymi zdaniami opisowymi czy posiłkującymi, które nas przybliżają do tej rzeczywistości. A więc dobre jest to, co ciągnie w górę twoje człowieczeństwo. Złe jest to, co cię spycha w dół. Dobre jest to, co buduje ciebie jako człowieka. Złe jest to, co szkodzi twojemu człowieczeństwu.
„Dobro” w wymiarze człowieczym to znaczy również: być szczęśliwym. I sprawiać, by wszyscy w twoim obszarze społecznym byli szczęśliwi. A człowiek może być wtedy szczęśliwy, kiedy realizuje siebie jako człowiek. I to we wszystkich wymiarach. Zło jest zawsze jakąś krzywdą, którą człowiek wyrządza albo sobie, albo komuś. Fizyczną czy psychiczną.
Ale o dobru decyduje motywacja: odpowiedź na pytanie „dlaczego?” „Dlaczego to robię, mówię, tak postępuję, działam? Co mną kieruje?”
Czyn dobry jest wtedy, gdy jego motywem jest miłość. Nie musi być ona w pełni uświadomiona. Czasem tylko przeczuwana. Ale przecież przy dopytywaniu się o ostateczny motyw działania objawi się to ponad wszelką wątpliwość. Czasem ta odpowiedź będzie brzmiała: „Bo tak trzeba. Bo tak powinienem. Bo inaczej się nie godzi. W przeciwnym razie bym się wstydził samego siebie i ludzi. Bo nie mogę przejść do porządku dziennego nad tym, co się dzieje. Nie wolno mi nie reagować, przejść obojętnie”.
A więc motyw. Żaden czyn, na pozór najlepszy, nie może być zakwalifikowany jako dobry, jeżeli nie będzie sprawdzony od tej właśnie strony – od strony motywu: czy źródło swoje ma w miłości. Każdy. Nawet kwiaty, nawet uśmiech, uprzejme „dzień dobry”, nawet pożyczka, podarunek, gościnność, pomoc.
Ze słowem „dobro” kojarzy się zawsze jasność. Ze słowem „zło” – ciemność. Ze słowem „dobro” łączy się ciepło. Ze słowem „zło” – łączy się zimno. Są ludzie, którzy mają w sobie wiele jasności, ciepła. Wokół nich gromadzą się wciąż inni. Ciągną do nich jak przysłowiowe pszczoły do miodu.
Dlaczego ludzie ciągną również do złych? Bo zło jest również atrakcyjne na swój sposób. Stwarza pozory wolności, pełni człowieczeństwa, odwagi. Na pozór gwarantuje powodzenie. Ale nie mówi, nie uprzedza, że to nie za darmo, że to sprzedawanie duszy diabłu. Że to może będzie sukces, ale do niego trzeba będzie iść per fas et nefas – z nożem w zębach, po trupach, niszcząc wszystkich, nawet najbliższych, nie uznając słowa „miłość”, „przyjaźń”, a tylko wynosząc ponad wszystko swój własny interes, osiągnięcie, sławę, swój pieniądz, nie znając słowa „krzywda”, „nieuczciwość” – nie zdając sobie sprawy, że na końcu tak czy owak wyląduje się w koszu na śmieci. Nawet dosłownie.
Czym jest zło moralne? To zawsze jakaś krzywda wyrządzona sobie albo drugiemu człowiekowi. Z tym, że ta krzywda nie zawsze jest widoczna od razu. Czasem się ujawni po dłuższym okresie, nawet po latach, ale zawsze w nas uderzy.
Był taki świetny film z Janem Nowickim w głównej roli, pod tytułem: Wielki Szu. Ukazywał gracza karcianego, który wygrywa zawsze dzięki swoim sztuczkom szulerskim. I tak ginie. Odnajdują go w stosach śmieci. Ale zanim zginie, ma zmarnowaną psychikę i przegrane człowieczeństwo. Tylko – na początku takiej drogi tego się nie widzi, z tym się nie liczy, z tego sobie człowiek nie zdaje sprawy, jaka jest cena tak zwanego sukcesu.
Nadesłane przez: K JNW dnia 13-05-2013 22:01
Słowo "arystokracja" pada często w rozważaniach o satanizmie. W czasach, gdy istniała ta warstwa społeczna, wyróżniało ją nie tylko bogactwo i nadmiar wolnego czasu, ale także obycie kulturalne, umożliwione przez ten wolny czas i bogactwo. Na salonach rozprawiano o poezji i literaturze, słuchano muzyki, arystokraci byli mecenasami sztuki. Sztuka wysoka, wymagająca wykształcenia, cierpliwości i ukształtowanej osobowości była przeznaczona tylko dla wyższych warstw społeczeństwa - książki były drogie, muzykę musieli wykonywać muzycy za każdym razem wobec braku możliwości jej sztucznego odtwarzania, sprawne czytanie nie było - wobec płatnej edukacji - rozpowszechnioną w społeczeństwie umiejętnością.
Dziś sztuka jest tania i powszechnie dostępna - zarówno niska, jak i wysoka. Muzyki można słuchać z płyt, książki są dostępne dla przeciętnego obywatela, a fotografia i media pozwalają na obcowanie z grafiką bez konieczności kupowania oryginału na własność. Wydawać by się mogło, że arystokracja odeszła w niebyt nie tylko jako uprzywilejowana warstwa społeczna, ale także jako środowisko wyróżniające się obyciem kulturalnym - lecz fałszywość tego stwierdzenia staje się oczywista po jednym rzucie oka na wyniki ankiet pokazujących, ile procent ludzi nie przeczytało w ciągu ostatniego roku ani jednej książki poza podręcznikami, ile procent nie chodzi do kina i teatru, ile procent ma trudności ze zrozumieniem instrukcji obsługi prostego przedmiotu. Zaś wśród tych, którzy czytają, słuchają, chodzą do kina i uczestniczą w innych formach życia kulturalnego większość wybiera propozycje nie wymagające intelektualnego ani duchowego wysiłku i niosące ze sobą tylko lekką rozrywkę, a nie kształtujące i wzbogacające osobowość.
Satanista, jeśli chce należeć do arystokracji ducha, a nie tylko udawać taką przynależność, powinien między innymi znać się na sztuce wysokiej. Nie każdy musi być wyrafinowanym koneserem poświęcającym każdą chwilę na lekturę hermetycznej poezji, ale kanon klasycznej literatury, muzyki i sztuki wizualnej powinien być czymś, w czym się on swobodnie porusza. Podstawy tego kanonu są wtłaczane do uczniowskich głów w szkole średniej na lekcjach języka polskiego. Przymusowa i nieatrakcyjna forma, w jakiej jest to zwykle czynione zniechęca i nie pozwala autentycznie przeżyć tego materiału, zasługującego na coś więcej niż na wykuwanie jego "jedynych słusznych" interpretacji. Jeśli ktoś ograniczył się do czytania bryków, jest to zwycięstwo Systemu nad nim, nie jego nad Systemem. Nie wyznaję spiskowej teorii dziejów, wedle której Systemowi miałoby zależeć na tym, żeby jak najmniej ludzi autentycznie czerpało inspirację i mądrość z dziedzictwa naszej kultury, ale widok tego, z jakim nastawieniem do sztuki wiele osób kończy "ogólniak" sprawia, że taka interpretacja nie byłaby być może zupełnie nieuzasadniona.
Ale nie tylko wypełnienie pewnej normy społecznej powinno pociągać satanistę w stronę sztuki. Sztuka jest satanistyczna sama w sobie, ponieważ jest wyrazem ludzkiej dumy, indywidualizmu twórcy, wyrazem dążenia człowieka do osiągnięcia doskonałości. Tworzenie było zarezerwowane dla Boga, artysta wkracza w tę sferę, gdy tworzy coś pięknego powstałego z jego własnych wyobrażeń i myśli. Władza utalentowanego artysty nad dziełem jest pełna; obcowanie z dziełem jest obcowaniem z sytuacją, w której jakiś Człowiek zamanifestował swoją boskość. Sztuka, jej tworzenie i odbiór jest świeckim przeżyciem duchowym i mistycznym - alternatywą dla przeżyć religijnych, łatwiejszych i nie wymagających takich przygotowań i takiej dojrzałości ze strony człowieka. Satanizm nie daje wielkiej możliwości religijnych przeżyć mistycznych, ponieważ jest z założenia racjonalistyczny; nie ma bóstwa, któremu można by się poświęcać, w którym można się rozpływać, w kontakcie z którym można doznać najwyższego, uzasadnionego patosu. Satanizm jednak nie odbiera sataniście tej sfery przeżyć, tylko wskazuje inną dziedzinę, w której powinny być realizowane i tą dziedziną jest właśnie sztuka i wykształcanie w sobie artystycznej wrażliwości.