Rewelacyjny film. Jeden z lepszych jakie widziałem - należy do mojej "Wielkiej Trójki" ulubionych prodkacji filmowych. Młody adwokat wpada w wir poważnych spraw, pieniędzy i intryg... wszystko to doprowadza do śmierci jego ukochanej żony, następnie objawia się jego ojciec, którym okazuje się być diabeł we własnej osobie. W końcowych scenach strzela sobie w łeb - prawnik, nie diabeł.
To tak w wielkim skrócie fabuła jednego z lepszych filmów. Mnie najbardziej zaciekawił końcowy moment filmu, gdy genialnie grający Al Pacino tłumaczył synowi jak funkcjonuje świat... doskonała "katecheza" diabła o świecie. Czyli to, co obecnie nam się serwuje na każdym kroku. Wyszło na to, że taki (fatalny) los nasz bohater sam sobie zgotował... i rzeczywiście. Ale czy diabeł nie maczał w tym palców? I tu jest pies pogrzebany... Gdyby Pacino powiedział mu wprost - zostaw swoją żonę i zajmij się pracą - czyli "zrób źle" - odmówiłby. Ale gdy zakamuflował zło, gdy wymieszał kłamstwo z prawdą... w mętnej wodzie najłatwiej złowić rybę.
Ja nie przegrywam, nie przegrywam! Jestem prawnikiem! Nie przegrywam, to mój zawód! ...sam zawiesił sobie pętlę na szyi...
Zamknij