Babcia i nie tylkoKategorie: Fotografia, Dom i ogród Liczba wpisów: 38, liczba wizyt: 113770 |
Nadesłane przez: Krysta dnia 11-09-2012 13:33
Dziś przywieźli Mamę ze szpitala
Siedzę i płaczę, co ja zrobilam złego, ze wzięłam Mamę do domu. Jeden z moich synów na widok babci zapytał dlaczego jej nie oddałam do hospicjum. Nie mam wątpliwości, że zrobiłam dobrze, ale wydaje mi sie że wielu uważa, że to był zły pomysł.
A ja mam nadzieję na poprawę, bo widziałam w szpitalu jak jej stan leciutko się zmienia na lepsze.
Teraz ją nakarmiłam przez sondę, obmyłam, przetarłam oczy, bo miała całe zaropiałe. Wątpię czy tam w hospicjum zajeliby się tymi oczami skoro mi ją taka przywieźli ze szpitala.
Oczywiście najlepiej pozbyć sie kłopotu, bo to i pielegniarka będzie musiała przychodzić, i z opieki chciałabym skorzystać. Tzn dzwoniłam dziś do nich, o opiekunkę na jedną - dwie godziny dziennie. Nie ma mowy, nie mają pieniędzy.
Po pierwszym udarze nie prosiłam nikogo o pomoc, ale teraz nie daruję.
A oddanie Mamy do hospicjum to jakby podpisanie zgody na eutanzję. Nie mówię, że tam by ją zaraz uśmiercili, ale nie wierzę że zaopiekowaliby się lepiej niż ja. To, że nie mam wyuczonych kwalifikacji pielengniarki nie zmienia niczego.
I jestem w pełni świadoma tego, że w razie jakiegoś pogorszenia nie pomogę
Nadesłane przez: Krysta dnia 10-09-2012 18:43
Co do rowerów, to na grzybach byli prócz nas mój synuś Antoś i mój zięć, to oni przypilnowali żebyśmy troszkę od rowerów odeszli i uprowadzili nam je.
Odzyskanie rowerów - wrażenie bezcenne. Nawet nie macie pojęcia jak się ucieszyliśmy. Wszystkim opowiadamy jaki nam kawał zrobiono, i prawie wszyscy się dziwią, że nie byliśmy źli na porywaczy. Inna sprawa, że trzeba było oddać najładniejsze grzyby i butelkę naleweczki z wiśni. Ale no problem, za naukę trzeba płacić, wtedy ją sie bardziej ceni i pamięta.
Co do prababci to tu już nie jest tak wesoło. Po drugim udarze sparaliżowało jej częściowo także drugą rękę. Kontaktu prawie nie ma, ale już widzę poprawę, bo oczywiście codziennie szpital, najpierw rowerem 5 km potem autobusem i z powrotem. Dodatkowo praca praktycznie od 4 rano. Jestem wykończona. Zarówno w szpitalu lekarze jak i w moim Ośrodku Zdrowia radzą mi oddać mamę do zakładu. Tak samo moi znajomi, też mi udzielają takich rad. Szpital i Ośrodek Zdrowia to rozumiem, ale moi znajomi?
Jutro moja mama wraca do domu, kupiłam nowa szafkę na jej rzeczy. Opróżniłam szafę z tego co już nie będzie na razie używała. Jeszcze tylko wymienić firanki i przetrzeć okno, ale to już jutro rano.
Z początku byłam przerażona jak ja sobie poradzę, ale teraz to czekam na nią z utesknieniem.
Nadesłane przez: Krysta dnia 09-09-2012 08:34
Wczoraj po powrocie ze szpitala (mama miała drugi udar) postanowiłam troszke się odprężyc i wyskoczylismy z Adasiem na godzinkę na grzyby. Ot zebrać parę grzybków, choćby do ususzenia. Grzybów było dużo, tyle że Adaś łaził po całym lesie, a ja pilnowałam raczej rowerów. Wracając zatrzymaliśmy się przy drodze i weszliśmy parę kroków w las, zostawiłam Adasia przy rowerach, a sama chciałam skoczyć na swoje miejsce na kurki. Adaś oczywiście też oddalił się od rowerów. I stało sie. Zobaczyłam tylko jak dwóch facetów odjeżdżało naszymi rowerami. Pierwsza myśl, czym pojedziemy jutro do kościoła. Druga , szkoda grzybów a zwłaszcza prawdziwków. Dopiero trzecia, szkoda rowerów. Oba nowiutkie, w tym roku kupione, ale cóż nie ma to nie ma . Za gapowe się płaci.
C.d.n. Teraz jedziemy do kościoła