Etap Drugi życia dorosłegoKategorie: Rodzicielstwo, Ciąża Liczba wpisów: 139, liczba wizyt: 316891 |
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 25-03-2011 14:22
Dzisiejszej nocy było odrobinkę lepiej. Położna zaleciła mi picie herbatki koperkowej, którą kupiliśmy dla Szymusia. Chyba troszkę mu ulżyło, prężył się co prawda, ale każdemu jego naprężeniu towarzyszyło puszczanie bąków :) Napuszczał sie tych bąków co nie miara mój Szymuś kochany. Przynajmniej wstrętne gazy nie zbierały się w jego maleńkim brzuszku :). Za to w dzień dał mi popalić. Od rana spał może z godzinkę. Jest strasznie niespokojny, ciągle kwili, a ja nawet nie mam czasu sobie zjeść :( Od śniadania (o 6 rano) zjadłam tylko na szybko serek wiejski i kilka sucharków :(
Czuję się wycieńczona i mam obawy, że to wszystko zaczyna mnie przerastać :( Czemu on jest taki niespokojny? Myślałam, że położna podsunie mi jakieś kropelki albo cokolwiek na ten brzuszek malutki a tu nic :(
Weranduję go teraz troszkę i zdaje się świeże powietrze na niego dobrze działać. Chyba nawet zasypia. Marzę o jakimś obiadku pysznym, mam nadzieję, że zaśnie teraz. W pzreciwnym wypadku grozi mi śmierć głodowa.
A tak z innej beczki troszkę, to od trzech dni toczę batalię z parą gołąbków, które uparcie usiłują uwić sobie gniazdko na uchwycie od anteny na moim balkonie. Przeganiam, a one znów wracają. I znoszą ciągle nowe gałązki, materiał na gniazdko. Uparte są... Powiesiłam stracha na gołąbki w postaci tasiemki z przywiązanymi kolorowymi kokardkami, które powiewaja wesoło na wietrze. Chyba zadziałało, bo od jakiegoś czasu ich nie widzę :)
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 23-03-2011 14:02
Patrzę na parapet i widzę, jak kolejne kwiaty marnieją i więdną. Nie mam czasu o nie dbać tak jak powinnam :( To przykre, aż się serce kraje. Właśnie je podlałam, mam nadzieję, że się wezmą w garść i jakoś przetrwają ten ciężki zarówno dla nich jak i dla mnie okres :(
Szymuś dał mi dziś w nocy popalić. Pierwsza noc w całości nieprzespana. Chyba bolał go znowu brzuszek. Muszę koniecznie na pierwszej wizycie powiedzieć pediatrze o tych jego bólach brzuszka. Może to ja jestem winna, może coś nieświadomie do diety wprowadziłam, co mu po prostu szkodzi. Naprawdę staram się uważnie jeść i unikam wszystkiego co wiem, że małemu miałoby zaszkodzić. A skąd wiem, że to brzuszek? Ma gazy straszne, pręży się i robi się czerwony i kwili do tego bidusia. Na szczęscie nie płacze, tylko kwili i jęczy a ja zupełnie bezradna nie wiem jak mu pomóc. Jedyne co mi przychodzi do głowy to kłaść go na brzuszku, tak jak nam pokazała pani pediatra jeszcze w szpitalu. I jakby mu na chwilę wtedy przechodzi. No i herbatka koperkowa też zdaje się troszkę pomagać.
Teraz zasnął dość głęboko. Poprzednio jak zasnął koło 9tej, to zdążyłam tylko szybki prysznic wziąść a on już się wybudził. :( Jestem wycieńczona. I zupełnie sama z tym wszystkim. Nie wiem jak ja sobie poradzę przez te 3 tygodnie. Nie mam czasu nawet ugotować sobie porządnego obiadu :( Do wczoraj miałam jedzonko, które sobie przygotowałam jeszcze w niedzielę, jak Mąż jeszcze był w domu. A dzisiaj muszę sobie na szybko coś ugotować zanim Szymcio się obudzi. Do tego sterta ubrań do prasowania. Nie wiem co mam robić najpierw. Obiad, prasować czy może skorzystać z chwili i też się zdrzemnąć...
Wczoraj mój Synek skończył 2 tygodnie :) Kochane moje maleństwo. Wczoraj też odpadł mu kikucik pępowinowy (nareczcie - już się nie mogłam tego "wydarzenia" doczekać).
Strasznie mi się chce czegoś słodkiego. A tu nie mogę nawet do sklepu wyjść. Czuję się jak w więzieniu ;( Siostra z zakupami ma przyjechać dopiero koło 16tej.
Nadesłane przez: Ania_29 dnia 20-03-2011 07:35
Dzisiaj obudziłem Mamusię o 5 rano. Bolał mnie troszkę brzuszek i znowu byłem niegrzeczniuszek. Ale Mamusia tak świetnie sobie ze mną radzi, że już jest dobrze. Zrobiła mi herbatki i tak mi smakowała (herbatka, nie Mamusia), że wypiłem prawie 70 ml. A potem Mamusia włączyła coś co było jak balsam dla moich uszu malutkich i głowę bym sobie dał uciąć i pół paluszka, że już to gdzieś słyszałem... I śpiewał tam taki pan, (troszkę ładniej od Mamusi). Mamusia też mi śpiewa :) dzisiaj śpiewała piosenkę o Szymonku niegrzeczniuszku i bolącym brzuszku :D, chyba ją sama nawet wymyśliła :) A wczoraj miałem gości. Była Babcia Marysia, i pan, którego widziałem pierwszy raz i Mamusia powiedziała, że to mój Dziadek Edek, no i była jeszcze ciotka Julka. Taka śmieszna ciotka młodziutka, co jak byłem w brzuszku to słyszałem jak mówiła, że nie będzie mnie lubiła, bo jej zabrałem siostrę i siostra (czyli moja Mamusia) nie będzie jej już kochała. Chyba zaraz zasnę, bo Mamusia ciągle włącza to coś co mówi, że jest muzyką... I to działa na mnie tak, że odpływam sobie w objęcia Morfeusza ... :)
Natchnęła mnie Madzia, jak w którymś wątku napisała, że "Oliwierek domaga się puszczania muzyki, której słuchała w ciąży"... Słyszałam, ze słuchanie muzyki klasycznej w ciąży dobrze wpływa na rozwój maluszka w brzuszku, słuchałam jej naprawdę dużo. Czasami nawet zakładałam słuchawki na brzuszek. I dzisiaj włączyłam Szymusiowi to czego słuchałam będąc w ciąży... Był troszkę niespokojny, a gdy usłyszał muzykę jakby zamarł i zaczął słuchać. Wyraźnie się uspokoił, zamknął oczka i powoli zaczął zasypiać :) Niesamowite.
Wczoraj byli u Szymusia moi Rodziciele i Julek Cebulek. Mój Ojciec sprawiał wrażenie bycia dumnego z wnuka. Ciągle podchodził do łóżeczka i mu się przyglądał. To miłe. Sam starał się o syna aż trzy razy ;)
Wczoraj pierwszy raz od niepamietnego czasu wyszłam do sklepu :) To niesamowite tak pełną piersią zaczerpnąć swieżego powietrza po ponad tygodniowym niebyciu na zewnątrz. No i ku mojej wielkiej uciesze zmieściłam się w moje ulubione jeansy marki W.
A co mnie martwi to to, że wczoraj wieczorem znów zaczęłam dość intensywnie krwawić :( Do tego bolał mnie strasznie brzuch. Dzisiaj już brzuch nie boli ale krwawienie nie ustało. Nie wiem, czy to normalne, czy może powinnam zgłosić się do lekarza.
A śmieszy mnie to, że wszyscy moi goście obdarowywują mnie jajami świeżymi, prosto od kury ;) Nie wiem skąd je biorą, bo kur nie mają hihi. I o co chodzi z tymi jajkami, bo ja generalnie za jajami nie przepadam. Naliczyłam w lodówce już prawie 40 sztuk :) I przyjmuję kolejne z uśmiechem na twarzy, to miłe że o mnie pamiętają. No i Mamcia oprócz jaj przywiozła mi jeszcze 2 kg cukru i litr mleka hihi. Chyba się boi, żebym z głodu nie umarła jak Adam wyjedzie :D Jeszcze mi tylko zapasu mąki brakuje i mam wszystko ;)