Mama w pracy i po pracy oraz...synKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 107, liczba wizyt: 267021 |
Nadesłane przez: castilla dnia 16-03-2011 09:00
...i tak...wypadałoby coś napisać...
Jakoś ostatnio, po prostu mi się nie chce. Nie wiem, bo przecież, jak zwykle, można coś napisać o tzw. "niczym", ale do tego rownież trzeba mieć wenę.
Tak to z tym pisaniem jest, czasami wychodzi lekko, jak "z piórka", a czasami męczy się człowiek nad jednym zdaniem i...nic.
Rozumiem już tych, co "muszą" pisać. Słowa, myśli się nie zjawiają i frustracja gotowa.
Dobrze, że nie muszę z tego żyć. Coś, uzależnionego od dawki mojego nastroju, czy też chęci, jest rzeczą ułudną. Jednak przyznaję, lubię mieć czasem taki "bat" nad sobą. Takze w pracy - wiedzieć, co ma się robić jest dobre i...bezpieczne.
Samodzielne stanowisko wymaga umiejętności organizowania sobie pracy i wbrew pozorom, nie jest to takie świetne.
Tak więc do wszystkich, co mają szefa "nakazowo-rozdzielczego", doceńcie czasem, jak to bywa wygodne...
Nadesłane przez: castilla dnia 10-03-2011 11:38
...jestem! Dawno nie pisałam, bo troszkę zamieszania i spraw do załatwienia miałam...a tak!
Wczoraj wzięłam dzień wolnego, a że akurat miałam urodziny (nie specjalnie na to wzięłam wolne), to na familie mogłam zajrzeć dopiero w domu, "by" telefon - bo laptopa zostawiam w pracy. Nie ma sensu go brać ze sobą, bo przy Miłoszku wiele bym poczytać , czy popisać nie mogła.
I przynajmniej podziękować za złożone życzenia na Familie.
Biega mi teraz wszędzie (właśnie - nie chodzi, tylko biega!) i to tak szybko, że trzeba za nim kilometry po domu zrobić. Dlatego, dopóki nie pójdzie spać wszelkie zajęcia siedzące nie mają sensu. A potem, to i mi się nic nie chce, poza popatrzeniem się w TV. Wiem, za bardzo rozwojowe to nie jest, ale co tam!
Obiecuję sobie, że gdy przyjdzie wiosna na dobre, to więcej czasu będziemy spędzać na świeżym powietrzu...
Nadesłane przez: castilla dnia 04-03-2011 12:16
... i koniec! Już powoli kończy sie tydzień pracy i zaczyna się weekend. No i całe szczęście. Też w tym tygodniu były zimne ranki, co prawda nie aż tak, jak w zeszłym, ale mroźne.
Mam nadzieję, że w tym tygodniu w końcu przyjdzie wiosna...
Męczące jest takie "jechanie na ostatnich bateriach"...
Zawsze z początkiem wiosny patrzymy jakoś bardziej optymistycznie w przyszłość, bez względu na to, czy mamy ku temu postawy, czy też nie...
Należałoby też coś zmienić w życiu - czy prywatnym, czy też w pracy...Chociaż, nie zawsze chcemy i nie zawsze się do tego wystarczająco zmotywujemy. W tamtym roku wiosną byłam na macierzyńskim, więc miałam co robić i same nowe rzeczy.
Obecnie wracają sprawy zawodowe, zaczyna mi się chcieć czegoś nowego. Szybko się nudzę i póki dziecko małe było to wygodne, teraz znowu wraca do mnie myśl na zmiany, bo po jakimś czasie "święty spokój" też staje się nudny. Już trochę odpoczęłam i chcę robić znów coś konkretniejszego...coś bardziej twórczego, niż skupianie sięna tym, aby szybko wyjść z pracy aby pobyć z dzieckiem.
Ja jednak jestem taki - niespokojny duch...:)