Scena pierwsza:
Alfons "zbiera" na mieście dziewczyny do swojego biznesu. Trafia na jedną wyjątkowo urodziwą. Wkręca jej standardowe teksty: "Te inne nic dla mnie nie znaczą, mają tylko zarabiać pieniądze... a nas skarbie czeka piękna przyszłość." Dziewczyna wierzy w każde jego słowo jak zaczarowana i dołącza do "biznesu". Zarabia pieniądze w poczuciu wyższości nad współpracownicami. Ale pewnego razu podpada szefowi, który ją za do gwałci i dotkliwie bije, doprowadzając niemal do śmierci. Lekarze w szpitalu ledwo ją odratowują, na miejscu pojawiają się funkcjonariusze policji chcący pomóc dziewczynie. I tu spotyka ich zaskoczenie - ona nie chce pomocy. Martwi się bardzo co stanie się z jej alfonsem, przecież on ją tak mocno kocha. Bardziej od sińców i ran boli ją świadomość, że go zawiodła... on jest taki wspaniały, a ona taka niegodna. Ale może jeszcze jakoś uda jej się wkupić w jego łaski, zasłużyć na jego piękną miłość...
Scena druga:
Młoda kelnerka wiąże się z kolegą z pracy, tworzą szczęśliwy związek. Po roku dziewczyna spotyka pewnego mężczyznę, który zupełnie ją oczarowuje. Zaczynają się potajemnie spotykać, romansują... Mężczyzna jest bardzo zaborczy, zazdrosny, brutalny. Im gorzej ją traktuje, tym bardziej ona się angażuje. Każde pobicie czy wykorzystanie to po prostu oznaka tego, że jest niegodna jego uwagi, jego miłości. Jej chłopak widzi co się dzieje, zaczyna o nią walczyć. Wówczas mężczyzna postanawia się go pozbyć. Każe dziewczynie zwabić go w ustronne miejsce, zabija go i zmusza ją do pomocy w ukryciu ciała. Jednak po krótkim czasie sprawa wychodzi na jaw i oboje lądują w policyjnym areszcie. On swoimi zeznaniami obciąża ją... a ona? Policjanci wiedzą jak było naprawdę, chcą jej dać szansę, zagwarantować niższy wyrok jeśli tylko zezna wszystko, co wie. Ale ona nie zamierza się ratować. Mówi... "Będę w więzieniu dłużej niż on. Ale kiedyś wyjdę. Może wtedy będziemy mieli szansę? Może wtedy będę mogła zasłużyć sobie na jego miłość... teraz go zawiodłam."
Dwie powyższe sceny są fikcyjne. Być może gdzieś, kiedyś miały miejsce podobne wydarzenia - tego nie wiem. Ale ukazane w nich zachowanie kobiet, ich postawa - fikcyjna nie jest. Niestety.
Czemu tak się dzieje, że w pewnym momencie mądra i inteligentna kobieta potrafi zgłupieć? Zupełnie, jakby ktoś założył jej klapki na oczy, zatkał uszy i prowadził za rękę. Właściwie to każdy czasem głupieje, robi coś, czego nie da się racjonalnie wytłumaczyć. Ale zwykle bardzo szybko się reflektujemy, otwieramy oczy i mówimy "STOP!".
Ale czy są jakieś granice tego obłędu? Chyba nie... i to jest najdziwniejsze i najsmutniejsze. Gdy kobieta wpadnie w sidła faceta, który potrafi wykorzystać wszystkie jej słabości, staje się zniewolona. Staje się niemal jego własnością i czuje z tego dumę. Jest święcie przekonana, że tak powinno być, że taka jest jej rola, a im bardziej będzie posłuszna, im bardziej pozwoli na przedmiotowe traktowanie - tym mocniej zasłuży sobie na względy swojego faceta.
I właśnie tego nie rozumiem... można jej pokazywać, jak bardzo jej facet ją uprzedmiotowił, można jej tłumaczyć, namawiać... momentami mam wrażenie, że to odnosi skutek - jakby przebłyski słońca zza gęstej warstwy chmur. Ale to tylko przebłyski. Z zewnątrz wszystko wygląda normalnie - uśmiechają się, śmieją, wspólnie spędzają czas. Gdy ona jest na studiach, on dzwoni. Związek idealny? Wg niej tak - ale gdy poznała innego chłopaka, który pokazał jej, że kobieta nie musi być tylko dodatkiem do faceta, że może realizować swoje marzenia, pragnienia... przede wszystkim pokazał jej, że jej życie nie jest zaplanowane w 100%, przez chmury zaczęło przebijać się coraz więcej światła.
Fałszywa radość w sercu, gdy znów zrezygnowała z własnych marzeń na rzecz jego, skutecznie przysłania drogę, którą mogła się wyrwać, wyzwolić. Nawet gdy sama dojdzie do wniosku, że nie chce tak żyć, nawet gdy pojawią się łzy, a obok niej inny chłopak, któremu na niej zależy i który chce ją wyzwolić z chorego związku - ona nie znajduje w sobie siły, żeby odważyć się na ten krok. Pomimo zapewnień o bezpieczeństwie jakiego doświadczy, gdy podejmie tę decyzję... Chciałaby, ale nie może. Ta potrzebna jej siła jest, ona nigdzie nie znikła, nie uciekał - ale siedzi pod kluczem. Brakuje impulsu, który by ją wyzwolił.