Zwyczajne życieKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 47, liczba wizyt: 90519 |
Nadesłane przez: oaza 17-04-2011 14:51
Przedwczoraj (wczoraj zresztą też) spedzilismy dzień u moich rodziców. Trochę nadrobiliśmy z mamą rodzinne plotki, a z tata pogadałam o tym i owym. W pewnej chwili mama rzuciła hasło, że chciałaby uzbierać na remont łazienki, bo na miejscu wanny marzy jej sie prysznic.
Ja też napomknęłam, że muszę uzbierać na jesienną garderobę, bo obawiam się, że nie bardzo będę miała się w co ubrać. W tym momencie tato opowiedział historię o książeczce PKO. Mama tą historie znała, ja nie.
W 1974 roku, mój ojciec wyszedł z wojska i na wyjście dostał 2000,00 zł. Pokupował co potrzebował i zostało mu 200,00 zł, które ulokował na książeczce oszczędnościowej PKO. Nie potrafił powiedzieć jak to sie stało, że o niej zapomniał. Książeczka przetrwała kilka przeprowadzek i tak sobie nienaruszona przeleżała 25 lat. Po 25 latach została odnaleziona (a może dopiero wtedy tata wziął się za papierowe porządki?)
Tato ucieszony wizją większej sumy pieniedzy, pobiegł do PKO. Poproszono go, aby zgłosił sie po 3 dniach. Poszedł, w towarzystwie mamy, po czym, po 25 latach leżakowania, 200,00 zł (za które tato w ówczesnychg czasach mógł kupić 400 bułek) zyskało wartość...2 groszy!!! I tyle dostał. Wściekł się, nagadał pracownicy PKO, ale nic się nie zmieniło.
Przyznam sie szczerze, ze jak to usłyszałam to dostałam ataku śmiechu i jeszcze powiedziałam do taty " Ty to umiesz oszczędzać" Tacie z początku do śmiechu nie było, ale później i on się rozchmurzył.
Przypomniała mi się przy okazji historia mojej polisy w PZU, gdzie po 20 latach wpłacania co miesiecznych składek w wysokości 100,00 zł, ja, po denominacji dostałam 19,00 zł.
A takich historii słyszałam wiele...