Zwyczajne życieKategorie: Rodzicielstwo Liczba wpisów: 47, liczba wizyt: 90525 |
Nadesłane przez: oaza 26-12-2010 21:42
Wczoraj zrzuciłam z aparatu fotki. Oczywiście zrzuciłam je do komputera, po czym zaczęłam przeglądać. Oglądałam z zaciekawieniem zabawne minki mojego synka, bo oczywiście zdjęć Mateusza było najwięcej. Po czym nastąpił wstrząs!...Na końcu całego zestawu fotek pojawiło się zdjęcie słonicy...znaczy się MOJE! Wybałuszyłam gały. Zdaję sobie sprawę, ze przytyłam, no bo jestem w ciąży. Ale do cholery to dopiero 6 miesiąc, a co będzie później? Licząc od dnia dzisiejszego do przewidywanego dnia porodu pozostało równe 4 miesiące... to jak ja u licha będę w kwietniu wyglądać???
Chyba w tym szoku przez ułamek sekundy przemknęła mi myśl. że powinnam się odchudzać...Po chwili ochłonęłam. Odchudzanie przecież nie wchodzi w grę. Powinnam się racjonalnie odżywiać, a nie żreć co tylko mi się nawinie pod rękę. Mogę śmiało powiedzieć, ze to moje noworoczne postanowienie. Wyjdzie na dobre i mnie i maleństwu.
Kolejnym spostrzeżeniem z owego zdjęcia jest moja fryzura, a raczej jej brak...No z tym na szczęście mogę coś zrobić i po Nowym Roku zamierzam, bo w tym to już marne szanse żeby się do fryzjera dostać... Tak czy siak jutro dzwonię i się umawiam. Coś muszę zrobić dla polepszenia sobie samopoczucia.
Kolejne postanowienie noworoczne...nie spoglądać w lustro do porodu, aby nie popaść w deprechę. Mam z radością oczekiwać narodzin dziecka, a nie zastanawiać się nad swoim cielskiem, bo póki co to niewiele mogę zrobić.
W każdym razie M. zapowiedziałam, ze na imieniny chcę rowerek stacjonarny. Jego reakcja...roześmiał się i powiedział, ze to będzie kolejny sprzęt, który będzie się kurzył. Zero wiary w moje zamiary...Eh